O karach dla kierowców szerzej opowiadamy również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Kierowcy w Polsce w kontekście prędkości boją się jednego zapisu. Mowa oczywiście o art. 135 ust. 1 pkt 2 lit. a ustawy Prawo o ruchu drogowym. Ten pozwala na zatrzymanie prawa jazdy na 3 miesiące w sytuacji, w której kierujący przekroczy dopuszczalną prędkość o więcej niż 50 km/h. Od razu pomyślicie jednak, że przecież zapis ten działa tylko w obszarze zabudowanym. Na esce czy autostradzie nie. To prawda. Tu jednak działa inny zapis. A jego zastosowanie zakończy się tak samo, ale... gorzej.
Wyobraźmy sobie scenariusz, w którym pojazd jedzie autostradą. Dopuszczalna prędkość to 140 km/h, ale kierujący postanawia sprawdzić możliwości swojego pojazdu. Rozpędza go zatem do 220 km/h. To aż o 80 km/h więcej od limitu. A to dopiero pierwsza kwestia. Bo do rozwinięcia tak dużej szybkości jazdy wybiera sobie szczyt komunikacyjny. Pojazdów na drodze jest dużo. Co prawda do wypadku nie dochodzi. Dochodzi jednak do zatrzymania przez patrol policji. Ten dysponuje odczytem prędkości. Konsekwencje? Tu pojawiają się przede wszystkim dwie kary.
Drastyczne przekroczenie dopuszczalnej prędkości na autostradzie czy drodze ekspresowej zakończone zatrzymaniem do kontroli drogowej, oznacza spore emocje dla kierowcy. Będą to jednak inne emocje, niż w przypadku szybkiej jazdy. Bo te będą zwiastować konsekwencje.
Podsumowując, w założonej na potrzeby tego materiału sytuacji, kierujący może dostać dwa mandaty opiewające w sumie na 10 tys. zł i 25 punktów karnych. Straci zatem prawo jazdy. Choć możliwość tak właściwie jest jeszcze jedna. Policjant nie wypisze żadnego mandatu. Skieruje sprawę do sądu (i zabierze kierowcy prawo jazdy). W sądzie kierujący tworzący zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego może dostać nawet 30 tys. zł grzywny i stracić prawo jazdy na okres wynoszący od 6 miesięcy do 3 lat (w mieście okres wstrzymania uprawnień to 3 miesiące).
To, że kierujący przekroczył prędkość o więcej niż 51 km/h poza terenem zabudowanym wcale nie oznacza, że prawa jazdy nie straci. W tym jednak przypadku, jak pisałem w tytule tego materiału, decyzja należy do funkcjonariusza i jego oceny sytuacji.