Kradzieże pojazdów to dochodowy biznes w Ameryce. NICB (amerykańskie stowarzyszenie firm ubezpieczeniowych) szacuje, że wartość rynku mierzona jest w miliardach dolarów ("multi bilion dolar industry"). Z amerykańskich ulic średnio co pół minuty ginie jedno auto. W skali roku oznacza to ponad milion utraconych pojazdów (od czasu pandemii liczba zgłoszeń niepokojąco rośnie). Niemało jak na rynek, na którym w 2022 r. zarejestrowano ponad 13,7 mln nowych samochodów.
Co na to policja i inne służby? Okazuje się, że wykazują się zadziwiającą skutecznością. Według danych NICB ponad 85 proc. skradzionych pojazdów (zgłoszonych do firm ubezpieczeniowych) odzyskano. Znamienne, że aż 34 proc. udało się odnaleźć w ciągu zaledwie jednego dnia od zgłoszenia. Otwartą kwestią pozostaje, jaka jest skala kradzieży aut, których nie zgłoszono.
Znane są preferencje przestępców w Ameryce. Nie dziwi, że w czołówce znalazły się samochody najczęściej kupowane za oceanem. To pikapy, które na dobre ukształtowały motoryzacyjny krajobraz Ameryki. Prawdziwe woły robocze jak Fordy z serii F czy modele Chevroleta giną najczęściej. Znamienne, że w przypadku aut użytkowych złodzieje preferują starsze roczniki jak 2004 (Chevrolet) i 2006 (Ford). Na podium znalazło się także jedno auto osobowe. To Honda Civic. W ubiegłym roku skradziono ponad 27 tys. egzemplarzy. To o kilka tysięcy sztuk więcej niż w 2002 r. sprowadzono do Polski wszystkich używanych aut z USA.
W TOP10 nie zabrakło także azjatyckich marek. Przodują Honda (Accord, Civic, CR-V) oraz Hyundai (Elantra oraz Sonata). Szczególnie wyróżnia się jednak Toyota. Okazuje się, że Camry to najmłodszy rocznik, wśród najczęściej kradzionych aut za oceanem. Największe ryzyko utraty pojazdu groziło w zeszłym roku użytkownikom Camry z rocznika 2021. W czołówce najmłodszych pojazdów znalazły się jeszcze Hyundai Elantra (2017 r.) i KIA Optima (2015). Znamienne, że żadne z nich nie zmieściło się w rankingu najczęściej importowanych aut do Polski.