Najważniejsze zasady ruchu drogowego wskazuje ustawa Prawo o ruchu drogowym. Te odnoszące się do kierujących, pojawiają się np. w art. 45 tego aktu prawnego. I w nim... nie ma nawet słowa na temat ubioru kierującego samochodem. To zamyka sprawę? Nie do końca.
Na początek warto wskazać, że przepisy ruchu drogowego mówią o ubiorze motocyklisty. Konkretnie o obowiązku noszenia kasku ochronnego podczas jazdy jednośladem. To automatycznie oznacza możliwość zakładania kominiarki. Ta przecież będzie się znajdować pod kaskiem. Nikt zatem jej nie zobaczy. Inaczej sprawa wygląda w przypadku kominiarki w samochodzie osobowym. Tą będą widzieć wszyscy. A właściwie to zobaczą kominiarkę, ale nie twarz kierującego. To jednak na mocy obowiązującego prawa wcale zabronione nie jest. Choć taka sytuacja otwiera też pole do różnych interpretacji.
Kominiarka założona przez kierowcę będzie budzić zdziwienie. Kojarzy się bowiem z amerykańskimi filmami akcji i napadami na banki. Tam kominiarka zawsze była nieodzownym elementem stylizacji złodzieja.
Jeżdżąc samochodem w kominiarce, kierujący powinien przygotować się na sytuację, w której zostanie zatrzymany przez najbliższy patrol policji do kontroli drogowej. Funkcjonariusze postanowią bowiem sprawdzić kim jest tajemniczy kierujący i czy czasem nie ma on czegoś na sumieniu. Funkcjonariusze poproszą prowadzącego o dowód tożsamości, a następnie o zdjęcie nakrycia głowy. Bez tego nie będą w stanie potwierdzić tożsamości. Czy jednak wystawią mandat? Jeżeli kierowca nie popełni wykroczenia, pewnie nie. Choć idąc tokiem myślenia w stylu "na siłę" możliwość taką mogliby znaleźć.
Stosując mocno naciągany tok rozumowania, funkcjonariusze mogliby założyć, że kominiarka ogranicza pole widzenia kierującemu. Szczególnie gdy otwory wykonane na oczy są wąskie lub małe. To mogłoby się stać podstawą do uznania, że w ten sposób prowadzący tworzy mocno potencjalne, ale jednak zagrożenie dla bezpieczeństwa. I dopiero w tym punkcie mogłoby się otworzyć pole popisu dla ewentualnej kary. Kary, która wynosiłaby od 20 do 5000 zł. Taka interpretacja jest jednak mocno naciągana i raczej mało prawdopodobna w realnym scenariuszu. Na drodze kierowca w 99,9 proc. przypadków zostałby zatrzymany do kontroli oraz po prostu puszczony wolno po sprawdzeniu dokumentów i tożsamości. Tyle.