Nowy Jork nie bierze jeńców. Najpierw wprowadził przymusowy montaż alkotestów w samochodach kierowców przyłapanych na „podwójnym gazie", a teraz zamierza wprowadzić urządzenia ograniczające prędkość w samochodach kierowców, którzy wielokrotnie zostali przyłapani na przekraczaniu limitów prędkości na drogach. Nowe przepisy foruje senator stanowy Andrew Gounardes i członkini Zgromadzenia Emily Gallagher.
Zgodnie z projektem ustawy, kierowcy, którzy otrzymają sześć lub więcej mandatów z fotoradarów w ciągu roku lub zdobędą 11 punktów karnych na swoim prawie jazdy w ciągu 18 miesięcy, będą zobowiązani do instalacji urządzenia ograniczającego prędkość w swoim pojeździe. Wspomnaine urządzenie zredukuje prędkość pojazdu do 30 mil na godzinę (48 km/h) lub 5 mil na godzinę (8 km/h) powyżej limitów prędkości ustanowionych na terenie miasta.
Pomysłodawcy nowych przepisów twierdzą, że ograniczniki prędkości mogą zmienić zachowanie grupy kierowców, którzy systematycznie przekraczają limity prędkości i ignorują mandaty.
Nowy Jorku wprowadzając takie prawo, byłby pierwszym tego typu przypadkiem w Stanach Zjednoczonych. Co prawda na drodze do wprowadzenia tego pomysłu mogą stanąć jeszcze władze stanowe, ale kto wie, czy w aktualnych realiach pomysł nie znajdzie więcej zwolenników. W całych Stanach rośnie bowiem zaniepokojenie związane z liczbą ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych. Od początku roku, w samym tylko Nowym Yorku, w wypadkach samochodowych zginęło już 131 osób, a liczba ta regularnie wzrasta od 2018 roku.
Źródło: carscoops.com