Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W Las Vegas odbywały się już wyścigi w ramach Formuły 1. Było to jednak w latach 1981 i 1982, gdy królowa motorsportu nie była aż tak popularna w Stanach Zjednoczonych. Również lokalizacja nie była równie prestiżowa, jak w nadchodzącym jesienią wydarzeniu. To rodzi problemy biznesów zlokalizowanych w pobliżu kultowej ulicy The Strip oraz ścisłego centrum miasta.
Wyścig ma mieć charakter uliczny, dzięki czemu zwróci swoją uwagę tysięcy bogatych biznesmenów, którzy mieliby możliwość oglądania zmagań choćby z balkonu w wynajętym luksusowym apartamencie. Stanowią oni doskonały cel dla włodarzy Formuły.
Pomiędzy organizacją a właścicielami kasyn, hoteli i restauracji nastąpił jednak zgrzyt. The New York Post donosi, że Liberty Media — posiadacz praw handlowych do F1 grozi miejscom przytorowym zablokowaniem widoku, chyba że biznesy uiszczą opłatę. A kwoty okazują się być bajońskie.
Opłata licencyjna nałożona przez media ma wstępnie wynosić 1500 dolarów, pomnożona przez maksymalną pojemność obiektów zgodnie z kodeksem przeciwpożarowym. To oznacza, że restauracja położona przy The Strip może zapłacić nawet 1.5 miliona USD za samo spojrzenie widza na wyścig. Właściciel kasyna powiedział Postowi:
Dosłownie potrząsają ludźmi, mówiąc, że będą blokować widoki, chyba że im zapłacą. Wydaje się szalone, że proszą o pieniądze na publiczne wydarzenie, które odbywa się na ulicach
Wspomnijmy, że właściciele restauracji, którzy nie zgodzą się na warunki Liberty Media, mieliby mieć zablokowane obszary lokali przez szyldy reklamowe lub słupki do oświetlenia torów. Podobno przedstawiciele działu prawnego mediów i organizacji GP Las Vegas są gotowinawet "oślepiać" gości reflektorami, aby uniemożliwić im podziwianie widoków. Coś nam mówi, że nie zerknęliby wówczas nawet na zawartość swojego talerza i szklanki.
Atmosfera sporu jest na ten moment naprawdę gorąca. Obydwie strony wzajemnie prześcigają się w oskarżeniach o sabotaż wielkiego wydarzenia.
Proszą o pieniądze za możliwość oglądania publicznego wydarzenia, które odbywa się na publicznych ulicach
- Powiedział anonimowo jeden z właścicieli kasyn.
Organizatorzy wyścigu nie pozostają im dłużni:
Wiem, że właściciele hoteli są zdenerwowani i próbują zorientować się w sytuacji, badają grunt pod stworzenie koalicji przeciwko F1. Istnieje pewna granica, którą oni przekraczają. My wydaliśmy miliardy dolarów na rozwój infrastruktury wokół The Strip, a oni nie tylko zamykają główną aleję z powodu budowy toru ulicznego, ale teraz jeszcze proszą nas o zapłacenie pieniędzy
- dodał kolejny z rozmówców "The New York Post".
Działania Formuły 1 nie są nielegalne, ale nie da się ukryć, że ciężar finansowy zostałby niewątpliwie przeniesiony z klubów i restauracji na gości, którzy nie kupili biletu za astronomiczną kwotę. Sieci hoteli i kasyn już wcześniej zaczęły oferować specjalne pakiety na czas weekendu z F1 w mieście. Ich ceny dochodzą nawet do kilku milionów USD i zawierają w sobie nie tylko możliwość obejrzenia zmagań bolidów, ale też atrakcje oferowane przez dany lokal.
Zapomniano jednak o właścicielach restauracji, które nie przygotowały podobnych niespodzianek. Są już kasyna, które płacą miliony za oficjalne sponsorowanie GP Las Vegas. Choćby Venetian i Wynn są zwolnione z uiszczenia opłaty licencyjnej.