Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Monumentalny samolot znajduje się obecnie w częściach na ukraińskim lotnisku w Hostomelu. Został poważnie uszkodzony podczas jednego z pierwszych akcentów rosyjskiej inwazji na Ukrainę - 24 lutego 2022 r. Mrija znajdowała się niestety w złym miejscu i w złym czasie.
W przypadku ZSRR historia jasno pokazała, jakie skutki niesie za sobą gospodarka centralnie planowana. Szczególnie gdy realizuje się tak potężne przedsięwzięcia. Do nich należało projektowanie samolotów ciężkich. Znajdujące się w Kijowie biuro Antonow było perłą w koronie radzieckiego przemysłu lotniczego.
Na początku lat 80. ub.w. ukazał się światu An-224 "Rusłan" (nazwa kodowa NATO: "Condor"). Wojskowy transportowiec zdetronizował wówczas największy amerykański samolot transportowy, C-5 Galaxy. Władze w Moskwie potrzebowały jednak maszyny jedynej w swoim rodzaju.
Wzorem amerykanów z NASA, radzieccy uczeni również zamierzali postawić na nowatorską wówczas technologię — promy kosmiczne. Aby je transportować, potrzebowali jeszcze większego samolotu od Rusłana. Mrija (z ukr. "marzenie) mogła przenosić promy z rodziny Buran na "barana", na swoim kadłubie.
Ale An-225 mógł się też szczycić imponującą ładownią. Zdolny był do przewiezienia ładunku o masie dochodzącej do 250 ton, w dodatku o nietypowych gabarytach. Zresztą, wszyscy pamiętamy "niesławne" lądowanie samolotu w kwietniu 2020 r. Dostarczył wówczas sprzęt medyczny, którego skuteczność wzbudziła wiele kontrowersji.
Związek radziecki upadł w 1991 roku, ale "marzenie" Antonowa trwało nadal. To właśnie od tego momentu został wprowadzony do użytku cywilnego, przewożąc ogromne ładunki zarówno dla rządów i korporacji na całym świecie. Teraz stał się chlubą Ukrainy, jednej z republik wchodzących w skład "kolosa na glinianych nogach".
Wyjątkowy charakter An-225, w połączeniu z jego niebiesko-żółtymi barwami, dał Ukraińcom wspólny powód do dumy narodowej – niezwykle ważny dla kraju o mniej niż w pełni rozwiniętej wówczas tożsamości narodowej.
24 lutego 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę w ramach tak zwanej „specjalnej operacji wojskowej", zmasowanego ataku mającego na celu obalenie istniejącego rządu i skuteczne zniszczenie kraju. Po kilkudniowych, zaciekłych walkach wojska ukraińskie wyparły agresora z lotniska oraz całego miasteczka. Samolot miał jednak mniej szczęścia...
Entuzjaści lotnictwa początkowo mieli nadzieję, że ogromny samolot uniknął uszkodzeń. Niestety późniejsze zdjęcia ukazały go w setkach kawałków. W kwietniu 2023 r. były szef Antonowa został aresztowany pod zarzutem nieprzestrzegania przez jego firmę ostrzeżeń o ewakuacji samolotu do Niemiec.
Ukraiński rząd szybko zapowiedział „odbudowę" samolotu. Ukroboronprom, państwowa firma zarządzająca konsorcjum, oszacowała, że ukończenie samolotu zajmie 3 miliardy dolarów i pięć lat prac. Ale czy da się go naprawić? Oczywiście odpowiedź brzmi „nie". Mrija składa się dosłownie z setek części — jeśli nie więcej. Każda większa sekcja, od kokpitu po silniki, jest nie do odratowania. Ale to nie jedyny egzemplarz An-225.
Drugi z latających gigantów nigdy nie został ukończony, ale pozostaje na Ukrainie w dość dobrym stanie. W momencie zaprzestania budowy samolot był ukończony w 60–70 procentach, W listopadzie 2022 r. Antonow oznajmił, że ten egzemplarz jest ukończony w 60/70%, a mają dostęp do 30 procent pozostałych części. Nowo zbudowany An-225 kosztowałby 502 mln. USD
Prezydent Zełenski poparł budowę nowego samolotu, oznajmiając:
To kwestia ambicji i uczczenia pamięci ukraińskich pilotów, którzy zginęli w czasie wojny.
Choć operacja przywrócenia samolotu do służby miałaby gigantyczny ładunek symboliczny, to jednak jest kroplą w morzu potrzeb kraju pogrążonego w wojnie. Według stanu na maj 2023 r. Bank Światowy oszacował, że odbudowa Ukrainy kosztowałaby około 411 miliardów dolarów. Choć Mrija jest duża, to jednak niewielka w porównaniu do reszty potrzeb kraju.
Źródło: Ukraine, Twitter