Widzisz ten znak? To za nim policja w 2023 r. masowo odbiera prawa jazdy

Biało-czarny znak na pierwszy rzut oka wygląda niegroźnie. Może jednak oznaczać wysoki mandat i utratę prawa jazdy. Dlatego widząc go, najpierw spojrzyj na prędkościomierz, a później zacznij hamować. Zmartwienia na urlopie nie są ci przecież potrzebne.

O karach czekających na kierowców na polskich drogach szerzej opowiadamy również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.

Każdego roku nawet 50 tys. kierowców traci za tym znakiem prawo jazdy. Tajemniczą tablicą jest oczywiście oznaczenie D-42 "obszar zabudowany". A zasadą pozwalającą na zatrzymanie uprawnień, reguła mówiąca o przekroczeniu prędkości w mieście o więcej niż 50 km/h.

Zobacz wideo Niebezpieczne manewry kierowcy Lamborghini na autostradzie A4

Odebranie prawa jazdy za prędkość zakwestionował TK?

Na początku tego materiału warto wyjaśnić jedną kwestię. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował przepisy mówiące o odebraniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości w mieście? Jak najbardziej. Tyle że zakwestionował tą ich część, która mówiła o braku możliwości odwołania się od werdyktu policjanta. Nie zakwestionował samej zasadności sankcji karnej. Rządzący musieli zatem wypracować mechanizm odwoławczy. A policjanci nadal mogli odbierać uprawnienia za drastyczne przekroczenie prędkości. Tak wygląda stan prawny.

Uważajcie z prędkością, jadąc na wakacje. To się akurat opłaca!

Pamiętanie o powyższej zasadzie jest szczególnie ważne teraz – w czasie wzmożonych wyjazdów wakacyjnych. I to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że jadąc na urlop, słabo byłoby dostać wysoki mandat i stracić uprawnienia do kierowania pojazdami. To często musiałoby bowiem oznaczać powrót samochodu do domu lawetą, a pasażerów pociągiem. Takie zmartwienia nie są potrzebne w czasie wolnym od pracy. Po drugie dlatego, że cały czas mówimy o terenie zabudowanym, czyli miejscu, w którym może być dużo dzieci, pieszych i rowerzystów oraz drastycznym przekroczeniu prędkości. To potęguje skalę zagrożenia dla bezpieczeństwa.

Podczas wakacyjnego wyjazdu kierowca często trafia w nieznane sobie rejony Polski. Nie wie zatem czy znak D-42 oznacza dwa domy, czy może większą miejscowość. Nie zna też zwyczajów lokalnych policjantów. Nie wie, gdzie lubią ustawić "suszarkę". A do tego są wakacje. Wzmożone kontrole drogowe i prędkości nie są zatem niczym nieoczekiwanym.

Odebranie prawa jazdy na dobry początek. Jest też wysoki mandat i punkty

Złapanie się w pułapkę znaku D-42 wymaga sporego talentu. Chociaż nie zawsze. Bo często jest tak, że tablicę ustawia się pół kilometra czy kilometr od miejskich zabudowań. W takim przypadku kierowcy zamiast hamować przed tablicą, puszczają jedynie pedał gazu i czekają, aż samochód wytraci prędkość. Policjanci natomiast mają możliwość dokonania pomiaru już na wysokości tablicy. I gdy ten wykaże przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h, kierujący wpadnie w poważne tarapaty.

Najpoważniejszą sankcję jest zatrzymanie uprawnień do kierowania na 3 miesiące. W takim przypadku kierowca dostaje pokwitowanie, które uprawnia do kierowania przez okres nie dłuższy niż 24 godziny. Na tym jednak nie koniec. Obligatoryjny jest także mandat. I ten również nie będzie niski. Wynosi:

  • Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 51–60 km/h – mandat 1500 zł (recydywa 3000 zł) i 13 punktów karnych,
  • Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 61–70 km/h – mandat 2000 zł (recydywa 4000 zł) i 14 punktów karnych,
  • Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 71 km/h i więcej – mandat 2500 zł (recydywa 5000 zł) i 15 punktów karnych.
Więcej o: