Samochód zmiótł rowerzystę ze skrzyżowania. Kierowca wjechał na czerwonym świetle, a potem uciekł

W ostatni weekend w Łodzi wydarzył się niebezpieczny wypadek. W środku nocy kierowca wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Potrącił rowerzystę, po czym wysiadł i wspólnie z towarzyszką uciekł z miejsca wypadku.

W wypadku, który wydarzył się około 3:30 w nocy 1 lipca na skrzyżowaniu alei Piłsudskiego i Rydza-Śmigłego w Łodzi ucierpiał 22-letni rowerzysta. Trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami. Wideo nakręcone przez kamerkę w jednym ze stojących samochodów zostało opublikowane na fanpage LDZ Zmotoryzowani Łodzianie. Później napisał o nim Dziennik Łódzki.

Więcej wiadomości o sytuacji na polskich drogach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Dlaczego sprawca uciekł z miejsca wypadku, zamiast pomóc poszkodowanemu?

Rowerzysta przejeżdżał przez skrzyżowanie drogą dla rowerów i miał zielone światło. Ulicą nadjechał samochód marki kia, który wpadł na przejście, bo kierowca zaczął hamować dopiero, gdy zobaczył, że są na nim osoby. Prędkość była zbyt wysoka, a nawierzchnia mokra, dlatego auto wpadło w poślizg. Uderzyło w rowerzystę i zatrzymało się na słupie.

Kierowca wysiadł z samochodu wraz z pasażerką. Zamiast sprawdzić stan poszkodowanego rowerzysty i wezwać pomoc, wyjęli coś z bagażnika samochodu i uciekli z miejsca wypadku. Można się łatwo domyślić dlaczego. Z relacji świadka wynika, że nawet nie spojrzeli na rowerzystę.

W Polsce wydarza się mnóstwo wypadków powodowanych przez pijanych kierowców. Alkohol nie pozwala na miarodajną ocenę sytuacji drogowej i prędkości, sprawia, że kierowcy nabierają nadmiernej pewności siebie, za to pogarsza się ich refleks. Mimo to Polacy wciąż wsiadają za kierownice po sporej ilości alkoholu, bo są przekonani, że akurat im to ujdzie na sucho.

Kierowca wjechał na czerwonym i uciekł. Komentujący: rowerzysta nie jest bez winy

Łódzka policja, która przyjechała na miejsce wypadku, zabezpieczyła ślady zapachowe i daktyloskopijne. Biorąc pod uwagę miejsce, w którym się wydarzył, liczbę świadków oraz nagranie z kamerki, zarówno ustalenie właściciela pojazdu, jak i sprawcy wypadku, nie powinno być trudne. To kwestia czasu, a kierowca z pewnością zostanie dodatkowo oskarżony o przestępstwo nieudzielenia pomocy osobie, która mogła umrzeć w wyniku jego zachowania. Grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności.

Wydaje się, że wina sprawcy wypadku powinna być oczywista. Jednak wśród komentarzy pojawiają się różne opinie i chyba to jest najbardziej szokujące. Jedni nazywają potrącenie egzekucją i żądają dla kierowcy dożywocia. Inni twierdzą, że to głupia stłuczka przy niewielkiej prędkości, a rowerzysta nie miał włączonego oświetlenia ani kamizelki. Obejrzycie załączone wideo i sami oceńcie, kto ma rację.

Rower był wyposażony odblaski umieszczone na ramie, co widać na zdjęciach wykonanych później przez reportera Dziennika Łódzkiego, ale przy skrajnie niebezpiecznym i nieodpowiedzialnym zachowaniu kierowcy kii nie miało to najmniejszego znaczenia. To wcale nie znaczy, że nie można obarczyć go winą za wypadek, w którym prawie zginął. Tak wygląda smutna rzeczywistość polskich dróg.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.