Budowa Izery to nie typowa biznesowa inicjatywa, ale narodowy projekt z potężnym finansowaniem ze środków budżetu państwa. Co prawda nie jest on ujęty oficjalnie w planach budżetowych, ale gigantyczne pieniądze na ten cel płyną od spółek Skarbu Państwa. I właśnie o prawidłowe wydatkowanie tych pieniędzy chodzi Najwyższej Izbie Kontroli.
Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM, prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś wysłał do premiera list dotyczący nieprawidłowości, jakie wykryto. Co więcej, informacje miały trafić do Mateusza Morawieckiego jeszcze przed oficjalnym zakończeniem kontroli programu polskiego samochodu elektrycznego Izera.
Według informacji uzyskanych przez dziennikarza RMF FM, prezes NIK apeluje do premiera RP o "poświęcenie szczególnej uwagi temu przedsięwzięciu". Banaś miał też przypomnieć Mateuszowi Morawickiemu, że wydatki publiczne powinny być dokonywane według kilku podstawowych zasad, między innymi: oszczędnie, optymalnie, w sposób nastawiony na najlepsze efekty, a także z uwzględnieniem terminowej realizacji zadań. A z tym wszystkim przy projekcie Izery są już potężne problemy.
Jak przypomina Banaś, na projekt budowy fabryki polskiego auta elektrycznego wydano już ćwierć miliarda złotych, a drugie tyle spółce wpłaciły spółki Skarbu Państwa. Mimo że Izera kosztuje już Polaków pół miliarda złotych, projekt jest nadal wyłącznie w fazie projektowej.
Do tej pory zobaczyliśmy prototyp polskiego elektryka i dowiedzieliśmy się, kto zaprojektuje ostateczną wersję oraz skąd pozyskać mamy technologię. Wciąż nie ma też planowanej fabryki w Jaworznie, mimo że zgodnie z zakładanym planem pierwsze Izery miałyby zjechać z taśm polskich zakładów już za niecałe dwa lata – w 2025 roku.