Polski rząd protestuje przeciwko zakazowi sprzedaży aut spalinowych. Chce zawalczyć w TSUE

Polski rząd chce oprotestować unijne przepisy dotyczące wprowadzenia zakazu rejestracji nowych aut spalinowych. Zdaniem minister Anny Moskwy tak poważny krok powinien zostać dokładnie przemyślany, a także przyjęty zdecydowaną większością głosów.

Polski rząd chce wycofania nowych norm emisji dwutlenku węgla, które w praktyce oznaczają zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych od 2035 roku. Parlament Europejski zdecydował o jego wprowadzeniu w lutym tego roku - za zakazem było 340 parlamentarzystów, w tym Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Bogdan Liberadzki, Leszek Miller i Sylwia Spurek. 279 było przeciwnych (m.in. Ewa Kopacz, Beata Szydło, Radosław Sikorski, Joachim Brudziński, Ryszard Czarnecki). 21 wstrzymało się od głosu.

Następnie projekt ten trafił pod głosowanie Rady Unii Europejskiej, składającej się z ministrów krajów członkowskich. Z 27 aż 23 głosowało za przyjęciem nowych norm, trzech wstrzymało się od głosu, natomiast jedynie przedstawicielka Polski, Anna Moskwa, głosowała przeciwko. Nie zamierza jednak odpuszczać w tej sprawie.

Polska przeciwko zakazowi. Walka trwa

Anna Moskwa, która pełni funkcję ministra klimatu i środowiska, nie zmienia swojego stanowiska. Co więcej, chce oprotestować wprowadzenie zakazu w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Ma nadzieje, że zostanie poparta przez inne państwa. Na ten moment jednak jedynie Węgry wyraziły chęć współpracy na tym polu. Jak argumentowała na antenie Radia Zet: "Tam nie ma analizy wpływu społecznego i gospodarczego. Z tą decyzją idziemy w najbliższym czasie do TSUE. Ona powinna być w oparciu o jednomyślność, bo wpływa na mix energetyczny, a była w oparciu o większość kwalifikowaną [...]". Jak dodaje, decyzje na unijnym szczeblu zostały podjęte pochopnie i oparto je na błędnej podstawie formalno-prawnej.

Nowe przepisy

Nowe przepisy przewidują redukcję emisji dwutlenku węgla o 55 proc. dla nowych samochodów osobowych i o 50 proc. dla nowych samochodów dostawczych do 2030 roku. W 2035 roku redukcja emisji ma sięgnąć 100 proc. zarówno dla nowych samochodów osobowych, jak i dostawczych, co de facto oznacza zakaz sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi. Jedynym wyjątkiem będą pojazdy niszowych marek, które produkują maks. 1000 aut rocznie. Dodatkowo, po poprawce wysuniętej przez Niemcy, do ruchu dopuszczone zostaną auta napędzane paliwami syntetycznymi tzw. e-paliwami.

Szansa na zmianę przepisów pojawi się dopiero w 2026 roku. Wtedy też Komisja Europejska dokona szczegółowej analizy rynku i postępów, jakie producenci do tego czasu poczynią. Jeżeli okażę się, że potrzebują oni więcej czasu na dostosowanie się do wymogów, prawo powinno zostać odpowiednio zmodyfikowane. Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.