Zakaz wyprzedzania się ciężarówek. Rozumiem argumenty rządzących. Te poprzednie

Filip Trusz
Zakaz wyprzedzania się ciężarówek to zdecydowanie jeden z tych najbardziej rozpalających polskich kierowców. Wielu przyklasnęło nowemu pomysłowi rządu. Ale czy aby na pewno aktualne przepisy nie są... po prostu dobre?

Przedwyborczych obietnic dla kierowców padło ostatnio sporo, ale chyba (a raczej na pewno) żadna nie wzbudziła tak gorących dyskusji. Tak naprawdę mało kto wnika, jak dokładnie miałby wyglądać przepis i jakie mieć wyjątki, ale to nie przeszkadza w zażartych dyskusjach. Jakiś czas temu na Moto.pl pokazaliśmy już perspektywę zawodowych kierowców, a nasz profil na Facebooku rozgrzał felieton. Nasz dziennikarz Maciek Flis-Flisiński w żartobliwy sposób wbił w nim kilka szpilek w tirowców i nie mógł się doczekać zakazu. Ja bym chciał przedstawić jeszcze inną perspektywę. Może nasze przepisy są dobre, tylko trzeba ich po prostu zacząć przestrzegać? O przepisach ruchu drogowego piszemy regularnie na stronie głównej gazeta.pl.

Zakaz wyprzedzania się ciężarówek. Też tego nienawidzę

Nienawidzę tirów na drogach. Tak, też jestem tym kierowcą osobówki, który na widok wyprzedzających się słoni klnie pod nosem i się irytuje. Przeżyłem też kilkanaście niebezpiecznych sytuacji, kiedy to kierowca ciężarówki nagle podjął decyzję o wyprzedzaniu i w tej samej chwili zjechał na lewy pas autostrady. Nieważne, że jechałem nim o kilkadziesiąt kilometrów na godzinę szybciej od niego. Takie zachowanie w skali "niebezpieczne zachowanie" zasługuje na ocenę 10/10. Bez dwóch zdań.

Skąd bierze się problem? Na polskich autostradach samochody osobowe mogą jeździć z prędkością 140 km/h, z kolei dopuszczalny limit dla tirów to tylko 80 km/h. Zdarza się, że samochody ciężarowe, m.in. w celu oszczędzania paliwa, jadą trochę wolniej. Wtedy dochodzi do znienawidzonej przez innych kierowców sytuacji, w której tir, mający na liczniku 80 km/h, wyprzedza takiego z kilkoma km/h mniej. Często samochody ciężarowe poruszają się w konwojach. Wyprzedzenie przez tira takiej kolumny może trwać dosłownie kilka minut. To prowadzi do zatorów na drodze. Do tego te skrajnie nieodpowiedzialne zachowania niektórych. To wszystko prawda, ale nie uważam, że trzeba popadać w skrajności i prowadzić krucjatę przeciwko wszystkim.

Zakaz wyprzedzania się ciężarówek. Ministerstwo miało chyba złoty środek

Taki zakaz stanowi zbyt daleko idące ograniczenie dla kierujących pojazdami ciężarowymi. Zwrócono też uwagę, że tego typu regulacja mogłaby w niektórych, specyficznych warunkach doprowadzić wręcz do odwrotnych skutków, czyli pogorszenia stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego poprzez np. spowolnienie ruchu lub nagminnego łamania zakazu przy oczywistej konieczności wyprzedzenia pojazdu poruszającego się z bardzo małą prędkością

- odpowiadał przed dwoma laty na jedną z interpelacji poselskich o zakaz Rafał Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. I wiecie co? To jedne z najrozsądniejszych słów w tej całej debacie, ponieważ na polskich drogach wcale nie ma teraz wolnej amerykanki. Jest broń do walki z niebezpiecznymi wyprzedzaniami ciężarówek.

Zawsze zwracał uwagę na to przecież sam resort. Ministerstwo podkreślało, że w Polsce można wprowadzać zakaz wyprzedzania się ciężarówek na wybranych odcinkach dróg. I na pewno widzieliście je nie raz. Zarządca drogi, w przypadku tych szybkiego ruchu to GDDKiA, powinien wykorzystać swoją wiedzę o natężeniu ruchu i stawiać znaki B-26 (zakaz wyprzedzania przez ciężarówki) w wybranych miejscach, w których mogą wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa. Mogliśmy o tym przeczytać w odpowiedzi z 2021 r.:

Analiza rozwiązań stosowanych w innych państwach pozwala stwierdzić, że zakaz wyprzedzania przez samochody ciężarowe w większości państw Unii Europejskiej nie ma charakteru bezwzględnego. Najczęściej stosowany zakaz wykonywania tego manewru obejmuje określone odcinki dróg, z wykorzystaniem odpowiednich znaków drogowych i z ewentualnym wskazaniem czasu jego obowiązywania.
Zobacz wideo Polaczek: Opłaty za przejazd autostradami dla tirów nie zostały zniesione

Zakaz wyprzedzania się ciężarówek. A może wykorzystajmy te przepisy, które mamy?

Zawsze te argumenty do mnie trafiały i, choć jak napisałem na początku, nienawidzę wyścigów słoni, to uważam, że nie można paraliżować pracy kierowcom ciężarówek. Co innego mądrze ustawiać punktowe zakazy i je naprawdę egzekwować. Jeśli kierowca tira wiedziałby, że za nagłe zjechanie na lewy pas na odcinku, gdzie np. jest zawsze wzmożony ruch, a tak manewr mógłby być szczególnie niebezpieczny, zostanie ukarany, to by tego nie robił. Chwilę by poczekał, bo za ileś kilometrów zakaz byłby zdjęty.

Pamiętajcie też, że sam zakaz, który nas teraz rozpala, też nie będzie względny i absolutny. Nie może być z powodów, które przytoczyłem powyżej. Dlatego już czytamy o tym, że ma obowiązywać na drogach dwupasmowych i przy wyprzedzaniu "przy niewielkiej prędkości". Będą musiały być jakieś furtki, bo bezwzględny zakaz pewnie wyrządziłby więcej szkód niż pożytku. A jakie jest wasze zdanie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.