Twitterowy profil Ukraine War Now opublikował zdjęcie, które natychmiast wywołało ożywioną dyskusję. Wpis zobaczyło ponad 135 tys. osób. Nic dziwnego, bo na zdjęciu jest zestaw ciężarowy — ciągnik siodłowy z naczepą. Na bokach widać duże logo prywatnej ukraińskiej firmy przewozowej, a w środku można zobaczyć transporter opancerzony. Tak naprawdę to pojazd amunicyjny na gąsienicach, który został umieszczony w przestrzeni ładunkowej bokiem, jak przerośnięta dziecięca zabawka.
Więcej wiadomości na temat wojskowych pojazdów znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Wyjaśnijmy najważniejsze na początku. Ciężarówka rzeczywiście przewozi wojskowy pojazd umieszczony pod plandeką w tak prowizoryczny sposób. Ale to nie jest ukraińska ciężarówka. Za to na pewno tak się zdarza na Białorusi i w Rosji. Moment ładowania podobnego transportera w Rosji na samochód ciężarowy można obejrzeć na filmie. Natomiast zdjęcie zrobione na Białorusi zostało sfałszowane w sposób sugerujący, że tak przewozi się BWP w Ukrainie.
"Nowa Poczta" to ukraińska firma kurierska i logistyczna, odpowiednik polskiego DPD. Pomysł, że w ten sposób odbywa się transportowanie ciężkiego wojskowego sprzętu, wydaje się absurdalny z wielu powodów, jednak to prawda, chociaż nie cała. Owszem, dziwne byłoby angażowanie do tego prywatnego przedsiębiorstwa takiego jak firma kurierska lub spedycyjna (chyba że uznać to za kamuflaż), natomiast taki sposób transportu wozów bojowych jest możliwy. Takie przypadki zna historia wojskowości Białorusi oraz Rosji. Również kontrowersyjne zdjęcie z tweeta zostało oryginalnie wykonane na terenie Białorusi, a dopiero niedawno wyretuszowane przez kogoś w programie graficznym. Rosjanie w kampanii dezinformacyjnej wykorzystali fotografię swoich sojuszników sprzed lat, ale internauci szybko ich zdemaskowali.
W rosyjskojęzycznym internecie jest znacznie więcej zdjęć tej ciężarówki z takim samym ładunkiem. Na niektórych tablica rejestracyjna nie została zamazana. Dzięki temu można się dowiedzieć, że naczepa jest zarejestrowana w obwodzie brzeskim na Białorusi. Podobno chodzi o transport z 2015 roku na trasie Mińsk-Brześć. W komentarzach zgłosili się jego naoczni świadkowie. Oprócz tego oryginalna plandeka była niebieska i z zupełnie innym logotypem.
Pojazd wojskowy na zdjęciu to TZM122, pojazd amunicyjny białoruskiej armii, zbudowany na bazie transportera opancerzonego MT-LBu. Rzeczywiście, zasoby armii wszystkich krajów, które były kiedyś w ZSRR, są podobne. Teoretycznie też jest możliwe, że Ukraińcy transportowaliby zdobyczny sprzęt, tylko po co marnować czas i zasoby na przewożenie tak przestarzałego pojazdu? Poza tym sposób jego transportu wydaje się mocno podejrzany i mało bezpieczny. Zestawienie wszystkich znalezionych w internecie informacji dobitnie świadczy o tym, że tak nie było.
A czy w ogóle jest możliwe przewożenie w taki sposób transportera opancerzonego? Owszem, Rosjanie to potrafią Wóz TZM122 waży około 15 ton, ma 2,9 metra szerokości oraz 7,3 metra długości. Na pewno zmieści się w naczepie TIR-a, problemem może być tylko nierównomierne rozłożenie tak dużego ciężaru i jego bezwładność w czasie jazdy. Jednak liczne zdjęcia i film znaleziony w sieci dowodzą, że jest to jak najbardziej wykonalne. Zupełnie inną kwestię stanowi bezpieczeństwo takiego transportu, ale kto by się tym przejmował?
Na poniższym wideo widać radziecki pływający transporter opancerzony MT-LB "Obiekt 6" ładowany dźwigiem na ciężarówkę z rosyjską rejestracją. MT-LB jest podstawową wersją MT-LBu, wozu, na bazie którego powstał pojazd TZM122 z "ukraińskiego" zdjęcia wywołującego takie kontrowersje. Wymiary obu wozów są zbliżone, a TZM122, MT-LB jest tylko nieco lżejszy. Jego masa własna to niemal dziesięć ton, a w stanie bojowym osiąga około 12 ton. Taki wielozadaniowy opancerzony transporter i ciągnik artyleryjski za czasów ZSRR był produkowany w ukraińskim Charkowie, a nawet w Polsce.
Na koniec warto dodać, że wszelkim materiałom na temat wojny w Ukrainie dostępnym w Internecie trzeba się uważnie przyglądać i czytać różne opinie, bo każda może być propagandowym fejkiem. A najlepsze fejki, to takie, w których jest ziarno prawdy. Właśnie tak było w tym przypadku.