PiS obiecuje darmowe autostrady. Kto za nie zapłaci? Społeczeństwo

Pociąg wyborczy PiS nabiera rozpędu. Prezes tej formacji właśnie obiecał Polakom zniesienie opłat na wszystkich autostradach w Polsce. Nawet jeśli dotrzyma słowa, co będzie trudne, kto za nie zapłaci?

Jarosław Kaczyński zapowiedział w niedzielę zniesienie opłat na autostradach w Polsce w najkrótszym możliwym czasie. Martwię się, że dotrzyma słowa, a ta kiełbasa wyborcza może odbić się Polakom finansową czkawką.

Więcej informacji o polskich drogach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W pomyśle przedstawionym przez prezesa PiS na konwencji tej partii jest na pewno dużo przedwyborczego populizmu, chociaż teoretycznie nie dałoby się wprowadzić go w życie, pytanie jak wysokim kosztem. Po raz kolejny warto przypomnieć, że tak jak nie ma darmowych lunchów, rząd nie ma własnych pieniędzy. Może tylko w lepszy lub gorszy sposób wydawać nasze. Likwidowanie opłat za autostrady bardzo kosztowne zwłaszcza w przypadku odcinków dróg szybkiego ruchu zarządzanych przez prywatnych dzierżawców. Za podpisane z nimi umowy trzeba będzie wypłacić sowite odszkodowania. Dlatego znów trzeba przypomnieć słowa inż. Mamonia z kultowej komedii "Rejs" Marka Piwowskiego: "No i panie, kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci, my płacimy. To są nasze pieniądze, proszę pana. Społeczeństwo."

Darmowe autostrady nie istnieją. Można tylko je utrzymywać w różny sposób

Prezes prawa i sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w niedzielę 14 maja w czasie konwencji programowej partii obiecał wiele atrakcji, dzięki którym Polakom ma się żyć lepiej. Chodzi o waloryzację programu 500+ na 800+, darmowe leki po 65 roku życia, ale także bezpłatne autostrady w całej Polsce. Te obietnice są precyzyjnie wymierzone w trzy różne grupy wyborców: rodziców, emerytów oraz kierowców. Nawet jeśli się ziszczą, warto pamiętać, że zyskają na tym wyłącznie osoby z wymienionych (całkiem sporych) grup społeczeństwa, ale koszt poniosą wszyscy. Obietnica darmowych autostrad była najbardziej zaskakująca i jednocześnie zupełnie pozbawiona konkretów. Później w mediach społecznościowych PiS dodano, że projekt ten ma dotyczyć jedynie samochodów osobowych, ale nie wyjaśniono, jak miałby wyglądać w praktyce.

Pod jednym względem Jarosław Kaczyński trafił w sedno. System polskich autostrad jest bardzo niespójny i wymaga zmiany. W większości krajów autostrady są płatne albo nie, a opłaty uiszcza się w taki sam sposób. Najwygodniejszy i najtańszy to winiety. W Polsce większość zarządzanych przez państwo autostrad jest bezpłatna, ale nie wszystkie. Dwa odcinki są płatne. Chodzi o autostradę A2 od Konina do Strykowa oraz autostradę A4 z Wrocławia do Gliwic.

Największy problem jest z odcinkami autostrad zarządzanymi przez prywatne firmy

Łącznie to 265 km dróg szybkiego ruchu, na których opłaty wynoszą 10 groszy za kilometr. W ich przypadku opłatę można znieść dosyć szybko i jest to nawet logiczne. Należy wszakże pamiętać, że przynajmniej w teorii te środki są przeznaczane na utrzymanie dróg. Jeśli opłaty znikną, trzeba będzie wyasygnować na ten cel odpowiednią sumę z budżetu. Wtedy przynajmniej byłoby tak samo, jak w przypadku reszty dróg szybkiego ruchu utrzymywanych przez państwo.

Bardziej skomplikowana sprawa jest z autostradami zarządzanymi przez prywatne firmy. Nawiasem mówiąc, w porównaniu z rozwiązaniami stosowanymi w całej Europie, jest to kuriozalnym rozwiązaniem. Chodzi o trzy kluczowe polskie autostrady: A1 prowadzącą nad morze, A2 na zachód oraz A4 na odcinku Kraków-Katowice. Obowiązujące tam opłaty za kilometr to odpowiednio: 20 groszy, 40 gr i od 43 do 49 groszy w zależności od sposobu uiszczenia opłat, bo oczywiście są różne. Poza w tym przypadku nie chodzi o pokrycie ich z budżetu państwa.

Najgorsze w pomysłach PiS jest to, że politycy mogą je zrealizować

Prywatne firmy, które je dzierżawią, będą domagać się odszkodowań za zyski utracone z powodu przedwczesnego rozwiązania umów. Minister cyfryzacji Janusz Cieszyński zasugerował na swoim profilu w Twitterze, że pieniądze na zniesienie opłat za przejazd autostradami zostaną pozyskane w wyniku wprowadzenia systemu e-TOLL. Jego zdaniem dzięki temu oszczędzimy setki milionów złotych na utrzymaniu systemów informatycznych, bo zajmowały się tym do tej pory zagraniczne firmy. Dobrze, że napisał "między innymi", szkoda, że nie dodał jaki procent opłat za autostrady dałoby się w ten sposób pokryć.

Propozycja szefa PiS od razu spotkała się z krytyką opozycji, która uważa, że nie tak powinno się walczyć z wykluczeniem transportowym Polaków. Szef partii rządzącej zapowiedział, że to nie są ostatnie konkrety na te wybory. Właśnie tego się obawiam.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.