Kierowca mustanga zagapił się, a potem próbował uciec. Zniszczył aż pięć aut

Trudno zrozumieć, dlaczego kierowca forda mustanga z Los Angeles zachował się w tak irracjonalny sposób. Najpierw delikatnie uderzył w auto przed sobą, bo się zagapił. Potem nieudolnie próbował oddalić się z miejsca kolizji, niszcząc kolejne cztery samochody.

Nie da się w logiczny sposób wytłumaczyć zdarzenia z początku maja, które miało miejsce na przedmieściach Los Angeles w Woodland Hills. Zaczęło się całkiem niewinnie: 22-letni kierowca forda mustanga nie zachował bezpiecznej odległości i lekko uderzył w tył SUV-a marki Infiniti, który jechał bezpośrednio przed nim. Takie stłuczki zdarzają się na ulicy każdego dużego miasta codziennie. Jednak kierowca zdenerwował się tak bardzo, że postanowił oddalić się z miejsca kolizji.

Więcej motoryzacyjnych wiadomości ze świata znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Na ulicach przedmieść Los Angeles rozegrały się sceny jak z gry Grand Theft Auto

Zaczął gwałtownie cofać, więc uderzył w pikapa za sobą. Potem skręcił w prawo prosto w ciężarówkę, która stała na pasie obok. Następnie przedostał się na jezdnię w drugim kierunku, pokonując wysoki krawężnik i coraz bardziej niszcząc swoje sportowe auto. Tam uderzył w przypadkowe porsche boxster, który akurat przejeżdżało obok. Potem wrócił na własną jezdnię i po raz drugi, ale znacznie mocniej uderzając w infiniti. W ciągu kilkunastu sekund doprowadził z własnej winy do sześciu kolizji z czterema różnymi autami.

Dopiero kiedy jego auto zakleszczyło się, bo zaczepiło o SUV-a, najwyraźniej się poddał i czekał na przyjazd policji. Gdyby manewrował swoim samochodem sprawniej, już dawno wydostałby się z tej matni i oddalił z miejsca zdarzenia, bo pomiędzy autami było mnóstwo miejsca. Tylko że robił to wyjątkowo gwałtownie i nieudolnie, a przede wszystkim nie wiadomo, po co. Przecież za drobną kolizję nie groziła mu żadna poważna kara. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że później okazało się, iż młody kierowca nie jest pod wpływem alkoholu ani żadnych substancji odurzających. Wygląda na to, że po prostu puściły mu nerwy i stracił kontrolę nad sobą.

W międzyczasie na miejsce przyjechali rodzice kierowcy, którzy próbowali go uspokoić. Sprawa nie zakończy się dla niego dobrze, bo w trakcie jego ataku agresji drogowej z uderzanych samochodów zaczęli wysiadać ludzie filmować jego zachowanie telefonami. Kilkoro z nich lekko potrącił, dlatego zamiast tylko o niebezpieczną jazdę zostanie oskarżony o napaść z użyciem niebezpiecznego narzędzia. W tym przypadku był nim samochód.

Kierowca mustanga został oskarżony o napaść z użyciem niebezpiecznego narzędzia

Świadkowie tego zdarzenia mówią, że nigdy nie widzieli tak gwałtownego ataku wściekłości. Jeszcze więcej powiedział reporterowi programu Eyewitness News w telewizji ABC7, który zdała relację z wypadku kierowca ciężarówki po prawej stronie Mustanga. Okazał się jadąc do pracy hydraulik Paul Sampietro, który powiedział, że już wcześniej zauważył dziwne zachowanie kierowcy sportowego Forda, bo jechał bardzo nieregularnie. Kiedy chwilę potem uderzył w tył SUV-a infiniti, podejrzewał, że będzie próbował uciec z miejsca kolizji i specjalnie zablokował go z prawej strony. Być może właśnie to wywołało atak furii 22-latka. "Wydawał się potwornie zestresowany" — powiedział Sampietro — "wyglądał, jak gdyby był trzeźwy, ale jechał jak pijany. Myślę, że wtedy w ogóle nie panował nad swoim zachowaniem."

Badaniem okoliczności sprawy zajmie się wydział policji z Los Angeles, a ukaraniem kierowcy sąd. Niezależnie od powodów wybuchów wściekłości właściciela forda mustanga jedno jest pewne: ktoś, to kompletnie nie panuje nad emocjami, nie powinien wracać za kierownicę, bo może się skończyć jeszcze gorzej, niż na wideo.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.