Kierowca ciężarówki z Florydy wygrał życie na loterii. Dwa olbrzymie słupy przebiły szoferkę na wylot

Trudno uwierzyć, że kierowca wyszedł z tej kolizji bez szwanku. Zdarzenia drogowego z Tampy nawet nie można nazwać wypadkiem, bo czerwona ciężarówka była jedynym pojazdem, który brał w nim udział, a to nie koniec tajemnic.

Świadkowie awaryjnego hamowania czerwonej ciężarówki na autostradzie międzystanowej I-275 prowadzącej przez miejscowość Tampa na Florydzie początkowo bali się do niej podejść, żeby sprawdzić, w jakim stanie jest kierowca. Niesłusznie, bo nawet włos nie spadł mu z głowy. Nie bardzo wiadomo, jak to się stało, że dwa olbrzymie betonowo-stalowe słupy, które przebiły kabinę na wylot, całkowicie go ominęły. Każdy z nich waży około 2,5 tony. Jedno jest pewne: kierowca na razie nie powinien grać w totolotka, bo wyczerpał zakres szczęścia w najbliższym czasie.

Więcej informacji na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Równie tajemnicza jest przyczyna wypadku, który wydarzył się  21 kwietnia o godz. 10:30 rano w Tampie na Florydzie, kilka kilometrów przed mostem Howard Franklin Bridge. 33-letni kierowca zeznał policji, która przyjechała na miejsce zdarzenia, że został zmuszony do awaryjnego hamowania przez kierowcę innej ciężarówki. Wtedy część ciężkiego ładunku zerwała się z mocowań i przebiła kabinę na wylot. Drugi pojazd rzekomo był zaparkowany na pasie awaryjnym po lewej stronie jezdni prowadzącej na południe. Tajemnicza ciężarówka ruszyła w momencie, w którym autostradą I-275 na wysokości lotniska Tampa International Airport, nadjeżdżał czerwony ciągnik siodłowy z ponadwymiarowym ładunkiem. Efekt widzimy na zdjęciu udostępnionym przez lokalną drogówkę.

Kierowca zeznaje, że drogę zajechała mu inna ciężarówka, ale nikt jej nie widział

Nie ma powodu, żeby nie wierzyć kierowcy czerwonego ciągnika, bo bez ważnej przyczyny nie naraziłby własnego życia, ale nie ma też żadnego dowodu istnienia drugiego uczestnika tej kolizji, która mogła zakończyć się tragicznie. W wyniku tej sytuacji mógł ponieść śmierć nie tylko kierowca ciężarówki, ale i inni uczestnicy ruchu w samochodach osobowych na pechowym odcinku autostrady. Szczęśliwie stało się inaczej i w momencie tego nietypowego zdarzenia obok ciężarowego zestawu nie było żadnych innych aut.

Policja badająca na miejscu okoliczności zdarzenia zbadała ślady hamowania ciężarówki o długości 26 m. Nie znalazła jednak żadnych świadków zdarzenia, ani dowodów na prawdziwość zeznań kierowcy. Z drugiej strony trudno go podejrzewać o awaryjne hamowanie z tak niebezpiecznym ładunkiem bez istotnego powodu. Inną sprawą jest to, czy olbrzymie stalowo-betonowe słupy, służące do budowy linii energetycznej, były zamocowane na naczepie prawidłowo. Nawet w przypadku tak intensywnego hamowania nie powinny zerwać się z mocowań i przebić kabiny na wylot.

Jeśli chodzi o tajemniczego sprawcę, takie przypadki zdarzają się częściej, niż się można spodziewać. Amerykańska policja nazywa takie samochody "fantomowymi". Chodzi o sytuacje, kiedy świadkowie zeznają, że sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia, ale nikt nie jest w stanie podać żadnych szczegółów ani numerów rejestracyjnych pojazdu. Cała nadzieja w tym, że któryś ze świadków zdarzenia miał w aucie działającą kamerkę, która pozwoli rozwiać te wątpliwości.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.