Napis "brudas" na samochodzie. Jak tanio usunąć rysy?

Na brudnym samochodzie pojawił się żartobliwy napis "brudas" lub "umyj mnie". Mniej żartobliwe jest jednak to, że osoba pisząca go, zamiast zetrzeć warstwę brudu, porysowała lakier. Czy tak powstałe rysy da się usunąć budżetowo?

Pewnie zauważyliście, że czasami brudny samochód staje się istną tablicą do pisania. Przechodnie zapisują na niej różnego rodzaju komentarze i rysunki. Przy czym dominujący jest jeden. Mowa o napisie "brudas". Pół biedy jeżeli taki napis zostanie naniesiony delikatnie np. opuszką palca. Gorzej gdy zostanie wydrapany paznokciem lub kijem. W takim przypadku słowo pojawi się nie tylko na warstwie brudu. Stanie się też rysą na lakierze. Więcej porad o eksploatacji aut znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo 500 zł mandatu i 8 punktów karnych za wymuszenie pierwszeństwa przejazdu

Pewnie na początek pomyślisz o malowaniu? Tanio nie jest...

Rysy na lakierze to czarny scenariusz. Szczególnie w sytuacji, gdy są na tyle głębokie, że wyraźnie widać w nich farbę pokładową. Pierwszy pomysł? Malowanie elementu. Tyle że to oznacza potrójny problem. Po pierwsze malowanie kosztuje przeciętnie od 500 do 1000 zł za jeden element. Po drugie malowanie np. klapy bagażnika może sprawić, że przy odsprzedaży samochód będzie traktowany przez kupujących jak powypadkowy. Po trzecie nie ma sensu malowanie całego elementu w sytuacji, w której pojawi się na nim tylko kilka rys. Są bowiem sposoby zdecydowanie tańsze i mniej inwazyjne na pozbycie się uszkodzeń.

Tanie usuwanie rys na lakierze, czyli kredka, sztyft i lakier zaparkowany

W tym punkcie pewnie pomyśleliście o kredce koloryzującej. Można ją kupić za kilkanaście złotych w sklepie motoryzacyjnym, bez problemu dobierzecie jej kolor, a do tego samodzielnie naprawicie uszkodzenie. Przecież wystarczy jedynie wetrzeć ją w rysę i wytrzeć suchą szmatką. Połączenie wosku i lakieru akrylowego zrobi swoje. Owszem. Niestety efekt nie będzie się utrzymywał długo. Starczy na dwa do trzech myć samochodu. Później środek wypełniający rysy zostanie wypłukany przez detergent. Przez to uszkodzenia lakieru ujawnią się ponownie.

Na rynku są pewne alternatywy dla kredki. Mam na myśli przede wszystkim dwa rozwiązania.

  1. Pierwszym jest sztyft z lakierem. To jednak lakier bezbarwny. Skutek? Głęboką rysę nadal będzie widać na klapie bagażnika czy błotniku. Tyle że zostanie ona zabezpieczona przed działaniem wilgoci i soli. Element nie zostanie zatem zaatakowany przez korozję. Tani, ale nadal półśrodek.
  2. Drugim jest lakier zaprawkowy. Przypomina nieco lakier do paznokci kupowany przez kobiety. Wypełnia uszkodzenie i robi to w kolorze. Nadaje się jednak do usuwania przede wszystkim głębokich zarysowań, ale też niezbyt długich. Nie da się go bowiem nałożyć idealnie. Idealnie nie można też dobrać koloru lakieru. W efekcie zamalowaną rysę dość dokładnie widać i to często bez bliższego przyjrzenia się elementowi nadwozia.

Ostatnią deską ratunku jest polerka. Choć to też nie jest rozwiązanie idealne

Dobrą, ale też drogą i obarczoną skutkami ubocznymi procedurą, jest spolerowanie lakieru. Mówiąc w dużym uproszczeniu, polega to na wyczyszczeniu i odtłuszczeniu nadwozia, a następnie wypolerowaniu go przy pomocy nakładek i pasty. Wykonanie takiej usługi kosztuje w zakładzie detailingowym od 400 do nawet 900 zł. Wszystko zależy od ilości rys, ich głębokości i zakresu prac. Przy czym polerka najlepiej radzi sobie w przypadku rys płytkich. Do głównych wad tego rozwiązania, oczywiście poza ceną, należy:

  • fakt iż nie można polerować lakieru w nieskończoność. W końcu w wyniku procedury ścierana jest jego wierzchnia część. Przyjmuje się, że lakier można polerować dwa do maksymalnie trzech razy (trzy razy, gdy fabryczny lakier jest naprawdę grubo położony). Później starta warstwa będzie na tyle gruba, że punktami może być widać lakier podkładowy.
  • fakt iż polerka usunie jedynie zarysowania lakieru. Nie poradzi sobie z głębokimi bruzdami, w których widać lakier podkładowy lub jeszcze gorzej blachę.
  • fakt iż procedura jest obarczona serią potencjalnych błędów. Zbyt mocne docieranie w jednym punkcie może doprowadzić np. do przepalenia lakieru. Farba staje się płynna i zaczyna się niejako topić.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.