Nasza sygnalizacja świetlna ma pionową orientacje i trzy światła. Od góry: czerwone, żółte (niektórzy kierowcy mówią o pomarańczowym) i zielone. W przypadku pieszych wystarczają dwa kolory, ale dla ruchu samochodowego wprowadzono trzeci, żółty. Po co? Oznacza, że następuje zmiana świateł i trzeba się przygotować do hamowania lub ruszania. Trzecie światło było konieczne, ponieważ samochody rozwijały coraz większą prędkość, a dwa kolory nie dawały pełni informacji. Co więcej, dodatkowy kolor znacznie poprawił płynność ruchu.
W Europie sygnalizacja świetlna jest bardzo podobna do siebie. Sporo różnic znajdziemy za to w USA, gdzie niektóre stany zdecydowały się na eksperymenty z sygnalizacją. Za oceanem można się natknąć na światła w poziomej orientacji. Takie rozwiązanie jest najpopularniejsze w stanach: Teksas, Floryda, Nebraska i Nowy Meksyk. Tamtejsi drogowcy mają kilka argumentów, dlaczego zmienili klasyczny układ.
Pierwszym jest brak miejsca. Są czasem sytuacje, kiedy zwykłe sygnalizatory, by się nie mieściły, a te poziome - jak najbardziej. Pewien youtuber, które film zamieszczamy poniżej przywołuje przykład z Kalifornii.
Pozioma sygnalizacja to też pragmatyczne podejście Amerykanów do życia. Wymagają krótszego słupa do ich zamontowania. Przy jednym skrzyżowaniu oszczędności na metalu nie będą zauważalne, ale przy tysiącach w całym stanie? To już poważne pieniądze. Wiele osób twierdzi też, że poziome światła zapewniają znacznie lepszą widoczność dla kierowcy. Nie musi odwracać głowy, żeby je zauważyć. Łatwiej je też zamontować tak, aby zawsze były na wysokości oczu.
Co ciekawe, amerykańskie przepisy nie są zbyt precyzyjne w tej kwestii. Nie precyzują orientacji sygnalizacji, jej wyglądu czy układu. Liczy się jedna rzecz. Mają być widoczne i zrozumiałe dla kierowców, żeby sprawnie zarządzać ruchem. Taka dowolność sprawia, że drogowcy mogą eksperymentować i szukać najlepszego rozwiązania. Chcielibyście zobaczyć na polskich drogach poziome światła?
Dziwny sygnalizator z otwierającego zdjęcia to nowość z Karoliny Północnej. Tamtejsi naukowcy stwierdzili, że wprowadzenie czwartego, białego światła, może poprawić płynność ruchu nawet o 90 proc. w porównaniu z tradycyjnymi trójkolorowymi sygnalizatorami. To jeszcze pieśń przyszłości - rozwiązanie jest opracowywane z myślą o rozpowszechnieniu się samochodów autonomicznych. W USA są one znacznie szerzej testowane niż na Starym Kontynencie i są miasta, w których takie auta pełnią już rolę taksówek.
Już wkrótce takie auta będą dzielić miejskie ulice z samochodami prowadzonymi przez ludzi. I to właśnie dla nas jest dodatkowe światło w białym kolorze. Biała faza sygnalizacji uruchamiałaby się, kiedy na skrzyżowaniu dróg pojawiłaby się wystarczająco duża liczba samochodów autonomicznych, gotowa przejąć kierowanie ruchem.
Wówczas włączałby się biały kolor sygnalizacji świetlnej, który byłby sygnałem dla ludzi, że mają podążać za samochodem przed nimi. Jeśli on przejeżdża przez skrzyżowanie, również my możemy i powinniśmy to zrobić. Natomiast jeżeli pojazd autonomiczny się zatrzymuje, my również musimy wstrzymać się z przejazdem przez skrzyżowanie. Gdy na tak regulowanym skrzyżowaniu liczba zwykłych samochodów z kierowcami-ludźmi wzrośnie powyżej bezpiecznych proporcji, białe światło zmieni się na standardową trójkolorową sygnalizację.