Emeryt przez lata jeździł za darmo autostradą. Wykorzystał prosty trik

Włoski emeryt wymyślił perfekcyjny system niepłacenia za przejazd autostradą. Wpadł po dwóch latach. Teraz do 80-latka odezwała się prokuratura.

Więcej ciekawostek drogowych znajdziesz również w materiałach, które publikujemy w serwisie Gazeta.pl.

Cwany jak emeryt? To stwierdzenie nabiera właśnie nowego znaczenia. Bo oznacza nie tylko staruszka lub staruszkę wpychających się bez kolejki do lekarza rodzinnego. Oznacza również... bezpłatny przejazd autostradami. 80-latek mieszkający we Włoszech znalazł lukę w systemie i korzystał z niej przez dwa lata. Tyle że wszystko co dobre może nie szybko, ale kiedyś się kończy. Dosięgnęła go ręką sprawiedliwości.

Zobacz wideo [MATERIAŁ SPONSOROWANY] Toyota Mirai samochodem przyszłości? Tomasz Korniejew z Robertem Mularczykiem sprawdzili to dla was

80-latek jeździł włoską A-jedynką bez opłat. Wymyślił cwany system

80-latek mieszka w domu spokojnej starości w Fiuggi. Nadal posiada jednak prawo jazdy i prywatne auto. Dlatego od czasu do czasu nim podróżuje m.in. włoską autostradą A1. Opłaty pomyślicie? Staruszek nie miał zamiaru płacić ani centa. Dlatego wymyślił proceder, który sprawdzał się przez dwa lata. Technika była prosta:

Gdy 80-latek musiał jechać w kierunku Rzymu lub Neapolu, zawsze wybierał się w podróż po zmroku. Po dotarciu do bramek z płatnością, nie podjeżdżał do okienka, w którym można pobrać bilet. Wybierał bramki z płatnością zdalną. Następnie podjeżdżał do zderzaka pojazdu poprzedzającego i gdy bramka się przed nim otwierała, przejeżdżał bez wniesienia płatności.

Emeryt musi zapłacić teraz 4 tys. euro. A właściwie to powinien...

Jeden z przejazdów nie zakończył się już tak pomyślnie, a proceder został wreszcie zauważony. Firma obsługująca bramki zgłosiła sprawę prokuraturze. Ta natomiast namierzyła właściciela pojazdu po numerze rejestracyjnym i tak dotarła do domu spokojnej starości. Taki obrót spraw pewnie nieco rozbawił śledczych. Prawo jest jednak prawem i nikt nie może być pod nad nim. Cwany dziadek z fantazją teraz będzie musiał ponieść konsekwencje swoich czynów. Każdy z jego "bezpłatnych" przejazdów bramkami przez ostatnie dwa lata został dopisany do rachunku. Rachunku, który opiewa na 4 tys. euro. To po obecnym kursie prawie 19 tys. zł.

Pewnie pomyślicie, że na tym sprawa się zakończyła. Nic jednak bardziej mylnego. Prokuratura poinformowała emeryta, że po wpłaceniu zaległych opłat drogowych, umorzy postępowanie. Śledczy zrobili to pewnie z uwagi na wiek oskarżonego. Tyle że dziadek jest naprawdę rezolutny. Wynajął bowiem adwokata i za jego pośrednictwem poinformował prokuratora, że nie zgadza się na taki układ, bo... nie zamierza oddawać z powyższej kwoty nawet jednego euro.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.