Cinquecento wiozące drzewo coraz większym hitem. Na memach się nie skończyło

Kierowca z Mikołowa i jego fiat cinquecento przerobiony na transporter do wożenia drewna robią furorę w Internecie. Niebezpieczne zachowanie kierowcy w oczach internetu stało się zabawnym memem. To jednak nie koniec, po memach i filmach na tiktoku przyszedł czas na dioramę. Teraz czekamy na koszulki.

Każdy fan modelarstwa wie, co to diorama. Najprościej mówiąc to rodzaj planszy z figurkami, która w pomniejszeniu ukazuje jakiś wycinek rzeczywistości, np. tory kolejowe, drogi. Dioramy dość często nawiązują też do znanych historii. Jak się okazuje wydarzenia z Mikołowa doczekały się własnej dioramy. Co będzie następne?

Jeden z pasjonatów tej sztuki modelarstwa wykonał modele przeciążonego Fiata Cinquecento, jego właściciela, policjanta oraz radiowozu, który zatrzymał śmiałka z Mikołowa. Wszystko w skali 1 do 87. Trzeba przyznać, że wygląda to bardzo realistycznie. Zresztą zobaczcie sami. 

Cinquecento z drzewem w bagażniku - początek historii 

Słynne już zdjęcia pojawiły sie w internecie 20 marca. Widać na nich, że właściciel fiata cinquecento nie brał przysłowiowych jeńców, pakując drzewo do swojego małego fiacika. Według naszych obliczeń do auta mierzącego nieco ponad 3 metry, zapakowano blisko dziewięciometrowy pień.

Zakładając, że te rozmiary są w miarę poprawne, pokusiliśmy się o obliczenie masy, z którą musiało poradzić sobie biedne cinquecento. Przyjęliśmy, że to drzewo iglaste, a dokładnie sosna, której gęstość drewna wynosi do 410 do 500 kg/m3. Ze wzoru na objętość walca wynika, że objętość największego fragmentu pnia musiała wynosić około 2,5 metra sześciennego. 

 

Tu trzeba dodać, że gigantyczny pień to nie jedyny ładunek, który targał niewielki fiat. Na zdjęciach widać jeszcze co najmniej trzy dodatkowe mniejsze kawałki drewna. To oznacza, że masa drewna w fiacie cinquecento musiała zbliżyć się do 1,5 tony! Tu tylko przypomnimy, że ładowność tego modelu w zależności od wersji wynosi od 400 do 440 kg łącznie z ciężarem kierowcy. 

Trudno się dziwić, że cinquecento szorowało tyłem podwozia o asfalt, a przednie koła niemal odrywały się od drogi. Trudno sobie wyobrazić też, że to nie pierwszy taki transport czerwonego fiata. Kierowca z Mikołowa już wcześniej został przyłapany przez policję na podobnym wybryku. Wtedy na dodatek okazało się, że wiezione drewno było kradzione. Jak poinformowała wtedy policja, wartość kradzionego drewna wyceniono na... 30 zł. Ciekawe, czy właściciel najbardziej znajego w Polsce cinquecento zdaje sobie sprawę ze swojej sławy?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.