Więcej motoryzacyjnych ciekawostek z zakresu technologii odkryjesz też w serwisie Gazeta.pl.
Nie znasz dnia ani godziny. To słowa, które odnoszą się nie tylko do egzystencjalnego wymiaru. To słowa, które są obecnie niezwykle aktualne również na drogach. Patrol drogówki czatujący z suszarką na kierowców przekraczających prędkość można spotkać wszędzie. Policjanci przyjęli bowiem nową taktykę. Odchodzą od miejsc "sprawdzonych" i stawiają na ciągłe zmiany punktów kontroli. Co ma zrobić kierowca? Powinien na nowo odkryć pewien przycisk w swoim aucie.
Guzik z symbolem prędkościomierza, strzałką i lupka jest teraz szczególnie przydatny. Bo stanowi wstęp do korzystania z ogranicznika prędkości w pojeździe. W skrócie, kierowca zadaje komputerowi prędkość maksymalną, która odpowiada maksymalnej prędkości dopuszczonej na danej drodze. Ta nawet po głębszym wciśnięciu pedału gazu nie zostanie przekroczona. Auto osiągnie ją i zatrzyma się na niej.
To niezwykle ważne zwłaszcza w świetle obecnych mandatów. Przekroczenie prędkości już o 21 km/h "kosztuje" dziś 300 zł i 5 punktów karnych. Jazda za szybko o 41 km/h to z kolei w razie kontroli drogowej "wydatek" na poziomie 1000 zł i 11 punktów karnych.
W jaki sposób jest uzyskiwany ten efekt? W uproszczeniu można powiedzieć, że po uzyskaniu zadanej szybkości jazdy, sterownik ogranicza moc silnika poprzez zmniejszenie dawki wtrysku paliwa. Przez to auto nie jest w stanie mocniej przyspieszyć. Współczesne ograniczniki działają na sterownik silnika. Dawne ingerowały np. w działanie przepustnicy lub pedał przyspieszenia.
Ogranicznik prędkości w samochodzie skutecznie ratuje kierowcę przed zagapieniem się czy zamyśleniem. Nie przekroczy on zadanej prędkości nawet o 1 km/h. Nie musi się zatem obawiać także mandatu za prędkość. A to nie koniec zalet tego rozwiązania. Dodatkowa jest taka, że dziś ogranicznik prędkości – w przeciwieństwie do tempomatu – jest praktycznie standardem na rynku motoryzacyjnym. Bez dopłaty otrzymują go nawet samochody segmentu B.
Zalety ogranicznika prędkości są oczywiste. Co jednak z jego wadami? Teoretycznie można wskazać jedną. Wyobraźmy sobie, że na drodze pojawia się nieoczekiwana sytuacja. Kierowca powinien drastycznie przyspieszyć. To może uratować go przed kolizją. Ogranicznik jednak mu na to nie pozwoli? Nie do końca. Bo producenci przewidzieli mechanizm bezpieczeństwa. Limiter prędkości jest dezaktywowany przyciskiem, ale też – ze względów bezpieczeństwa – po wciśnięciu gazu w podłogę. Wtedy wraz z pedałem kierujący przyciska ukryty pod nim guzik nazywany kickdown. On przerywa pracę ogranicznika.