Obława na złodzieja katalizatorów. Zaczęła się w Górze Kalwarii, skończyła w warszawskich krzakach

W nocy z 20 na 21 marca mazowiecka policja ścigała złodzieja katalizatorów przez 50 km. W obławie wzięło udział wiele radiowozów, a zakończyła się na piechotę. Funkcjonariusze znaleźli przestępcę w zaroślach.

Portal warszawawpigulce.pl z wiadomości przysłanych przez czytelników dowiedział się, że ostatniej nocy w centrum Warszawy policja była wyjątkowo aktywna. Po stołecznych ulicach krążyło wiele radiowozów, tak jakby kogoś szukały.

Więcej wiadomości na temat pracy warszawskiej policji znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Okazało się, że to obława zorganizowana przez policjantów z Wydziału Przestępczości Przeciwko Mieniu z Komendy Rejonowej Warszawa VII. Zakończyła się nią planowana od pewnego czasu zasadzka na złodzieja katalizatorów z Góry Kalwarii.

Podejrzany mężczyzna został wcześniej wytypowany przez policję, która już wcześniej podejrzewała, że jest związany z licznymi kradzieżami samochodowych katalizatorów. W nocy 20 marca był obserwowany przez funkcjonariuszy w Górze Kalwarii, gdzie przebywał wraz z kobietą.

Policja miała dobre przeczucie. W pewnym momencie mężczyzna zaczął wycinać katalizator z samochodu marki Renault. Policjanci zainterweniowali i zatrzymali na miejscu towarzyszącą złodziejowi kobietę, ale on zdołał wsiąść do samochodu i zaczął ucieczkę.

Funkcjonariusze dostrzegli, że mężczyzna próbuje wyciągnąć katalizator z samochodu marki renault. Policjanci przystąpi do działania, aby zatrzymać podejrzanego na gorącym uczynku

- powiedziała warszawawpigulce.pl nadkom. Joanna Węgrzyniak, rzeczniczka komendy policji Warszawa Praga Południe.

Ucieczka trwała ponad godzinę. Policja ścigała złodzieja samochodem, a później na piechotę

Radiowóz gonił go przez kilkadziesiąt kilometrów drogą prowadzącą z Góry Kalwarii aż do stolicy. Po drodze uciekinier spowodował kolizję, uszkadzając znak drogowy, ale pojechał dalej. W końcu na ul. Bitwy Warszawskiej 1920 w Warszawie przestępca zatrzymał samochód, porzucił go i kontynuował ucieczkę na piechotę.

Policja na chwilę zgubiła trop, wtedy rozpoczęła przeczesywanie okolicznego terenu. To dlatego mieszkańcy Woli widzieli radiowozy krążące po ulicach i policjantów poruszających się na piechotę. W końcu znaleźli złodzieja ukrywającego się bezskutecznie w krzakach i zatrzymali go.

Wkrótce prokuratura postawi mu kilka zarzutów. To będzie możliwe, ponieważ oprócz próby kradzieży i ucieczki, której świadkami byli policjanci, prawdopodobnie popełnił wiele innych przestępstw. Policja z KRP VII od dawna gromadziła materiał dowodowy, który o tym świadczy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.