Serwisowanie Tesli w Polsce. Czy poważna awaria to duży problem?

Nie każdą awarię można bagatelizować. Uszkodzona przekładnia kierownicza to jedna z tych usterek, która wymaga pilnej interwencji serwisu. W przypadku wielu popularnych marek pozostaje odstawić auto do serwisu i czekać na naprawę. A jak to wygląda w przypadku amerykańskiej Tesli i jedynego autoryzowanego serwisu w Polsce?

Gdy w piątkowe popołudnie pan Paweł zasiadł za kierownicą Tesli Model Y, od razu wiedział, że nie obędzie się bez wizyty u mechanika. Szarpanie kierownicy i uczucie ząbkowania jednoznacznie wskazywały na dość poważny problem z przekładnią kierowniczą. A takiej usterki lepiej nie lekceważyć.

Zobacz wideo Elon Musk

 - Najgorzej było na postoju i podczas wolnej jazdy. Wówczas kierownica kręciła się najbardziej opornie. Im większa prędkość tym coraz bardziej nieprzewidywalne zachowanie samochodu - wspomina pan Paweł.

Tesla się psuje? Awarie jak w innych markach

Tak poważna usterka w kilkumiesięcznym samochodzie? To dość zaskakujące. Skoro jednak auto było objęte gwarancją producenta, to należało skontaktować się z autoryzowanym serwisem. W przypadku wielu popularnych marek zwykle wystarczyło sięgnąć po telefon i zadzwonić do stacji ASO. W przypadku Tesli lepiej jednak było skorzystać z aplikacji (dość trudno dodzwonić się do serwisu Tesli na co skarżą się kierowcy na forach internetowych) i za jej pośrednictwem wysłać zgłoszenie.

Ile trzeba było czekać na odpowiedź? Reakcja Tesli była zaskakująco szybka. Na zgłoszenie wysłane w niedzielę rano serwis odpowiedział tego samego dnia. W aplikacji pojawiło się zaproszenie do warszawskiej stacji ze wskazanymi kilkoma wolnymi terminami. Co zaskakujące najbliższy wolny termin był już następnego dnia. Trzeba przyznać, że to całkiem szybko.

Aplikacja serwisowa TesliAplikacja serwisowa Tesli Paweł

Maglownica do wymiany. Ale...

Szczęśliwie droga z Siedlec do warszawskiego serwisu nie skończyła się kolizją czy wypadkiem. Pan Paweł zachował dużą ostrożność i spokojnie dotarł do stacji. Jak wyglądała wizyta w warszawskim serwisie Tesli? Mechanik dość szybko przyjął auto i równie szybko ocenił, że maglownicę należy wymienić na gwarancji. Wówczas wydawało się, że trudno o lepszą wiadomość. Niestety potem już zaczęły się schody. Okazało się, że na nową część trzeba będzie poczekać przynajmniej kilka dni (na tle innych marek to i tak niezły wynik, gdyż zdarza się, że na części w ramach akcji naprawczych trzeba czekać nawet kilka miesięcy). Mechanik zasugerował także powrót do Siedlec samochodem z uszkodzoną przekładnią kierowniczą. Okazało się, że serwis nie mógł zaproponować auta zastępczego na czas trwania gwarancji (proponowano zaś bezpłatny przejazd autem Uber na odległość do 30 km od serwisu).

 - Nie obeszło się bez delikatnej perswazji - wspomina z uśmiechem pan Paweł. - Wystarczyło trochę ożywionej dyskusji oraz interwencji kierownika salonu, by nagle okazało się, że możemy liczyć nie tylko na ekspresową naprawę, ale i samochód zastępczy. Przypomnieliśmy o tym, że nie ograniczyliśmy się do zamówienia jednej Tesli, ale kilku. Nieoczekiwanie znaleziono nową maglownicę i auto na czas naprawy. Szkoda jednak, że w pierwszym samochodzie zastępczym nie zadbano o doładowanie akumulatorów na tyle, by starczyło na powrót do Siedlec. Okazało się, że ktoś je odłączył od ładowania więc na szczęście otrzymaliśmy inne.

Serwis TesliSerwis Tesli Paweł C

Serwis TesliSerwis Tesli Paweł C

Tesla a Porsche

Ile czasu trzeba było czekać na wymianę uszkodzonej przekładni kierowniczej Tesli? Okazuje się, że warszawski serwis zadbał o ekspresową naprawę. Samochód był gotowy już następnego dnia (w porównaniu z autami spalinowymi dostęp do podzespołów jest łatwiejszy co wpływa na skrócenie czasu naprawy). - Na serwis nie mogę szczególnie narzekać. Ale po doświadczeniach z innymi markami nietrudno dostrzec różnice. Auto, które odbieram z ASO Porsche jest umyte i wysprzątane. Z Tesli odebrałem zaś brudne w takim stanie, w jakim oddałem do ASO. Nawet piachu z dywaników nie usunięto -  wspomina pan Paweł.

Nasz rozmówca przyznaje, że nie ma zbyt wielu powodów do narzekania na auto amerykańskiej marki. Świadomie wybrał egzemplarz wyprodukowany w Chinach. - Trudno zaprzeczyć, że jest spora różnica w jakości wykonania aut z Chin i z USA na korzyść produkcji w Szanghaju - zauważa. I na tym nie poprzestanie. W drodze są już dwa kolejne objęte ośmioletnią gwarancją. Czy w nich także trzeba będzie wymienić maglownicę?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.