Jest wyrok dla pirata z Arteona. To on spowodował wypadek na S7

Dzisiaj (20.03) Sąd Rejonowy w Olsztynie uznał Jarosława W. za winnego spowodowania niebezpiecznej sytuacji, do jakiej doszło w sierpniu zeszłego roku na drodze ekspresowej S7 koło Olsztynka. Mężczyzna nie otrzymał jednak kary, jakiej domagali się oskarżyciele.

Jak przekazał dziennik.pl, Sąd Rejonowy w Olsztynie ukarał kierowcę Volkswagena Arteona grzywną w wysokości 15 tys. zł oraz zakazem prowadzenia pojazdów na rok i dwa miesiące. Obwiniony został dodatkowo obciążony kosztami postępowania. Wyrok jest jednak nieprawomocny.

Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Niebezpieczna kolizja na S7

Do zdarzenia doszło w sierpniu zeszłego roku na drodze ekspresowej S7 między Ostródą a Olsztynkiem (woj. warmińsko-mazurskie). Kierowca Volkswagena zajechał drogę Seatowi, którym podróżowało małżeństwo z czteroletnim synem, po czym gwałtownie zahamował. Nie chcąc doprowadzić do kolizji, prowadzący Ibizą odbił w lewo, po czym wpadł w poślizg, finalnie uderzając w bariery energochłonne. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń.

Nagranie ze zdarzenia szybko obiegło media społecznościowe. Kierowca Seata poprosił wówczas internautów o pomoc w znalezieniu i zidentyfikowaniu sprawcy, który uciekł z miejsca zdarzenia.

 

Policja wkrótce odnalazła pirata, a sprawa została przekazana do sądu. Jarosław W. został wówczas oskarżony o spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami. Mężczyzna nie przyznał się do winy i zaprzeczył, że to siedział za kierownicą Arteona. Odmówił także podania tożsamości kierowcy. Zeznań odmówiła również jego żona.

Jak tłumaczyła obrona, Volkswagen należał do firmy leasingowej i mogło go użytkować więcej osób. "Mój klient nie przyznał się do winy, bo po prostu nie kierował tym samochodem. Nie jest on jedyną osobą użytkującą ten pojazd. Rzeczą organów ścigania jest ustalić, kto kierował" - powiedział wówczas obrońca Jarosława W.

Czas na przemyślenia

Na dzisiejsze ogłoszenie wyroku nie stawił się ani obwiniony Jarosław W. ani też jego obrońca. Sąd uznał mężczyznę za winnego zarzucanych mu czynów, wymierzając karę grzywy w wysokości 15 tys. zł i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na rok i dwa miesiące.

W uznaniu, że to mężczyzna prowadził wówczas samochód, pomogły dane dotyczące logowania jego telefonu, zdjęcia z kamer monitoringu i nagrania z wideorejestratorów.

Sąd podkreślił, że zdarzenie na S7 "wyglądało koszmarnie", a fakt, że obyło się bez rannych, było wielkim szczęściem. Na wysokość kary wpłynęło również zachowanie prowadzącego, który po zdarzeniu zatrzymał się na chwilę, po czym odjechał, tym samym pozostawiając pasażerów Seata bez pomocy, której zgodnie z prawem powinien był udzielić.

Zobacz wideo

Sędzia Aneta Żołnowska stwierdziła również, że kierujący w sposób lekceważący podchodzi do zasad bezpieczeństwa na drogach. Dlatego też dzięki odpowiednio długiemu zakazowi prowadzenia pojazdów powinien mieć czas na przemyślenie swojego postępowania - "Specjalnie jest to rok i dwa miesiące, żeby musiał jeszcze raz zdawać egzamin, bo chyba przypomnienie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym jest bardzo w tej sytuacji potrzebne".

Pokrzywdzony kierowca Seata stwierdził, że jest zadowolony z wyroku. Mimo że jako oskarżyciel posiłkowy wnioskował o maksymalną możliwą grzywnę (30 tys. zł), to za najważniejsze uważa, że sąd uznał kierującego za winnego.

To jednak nie koniec problemów kierowcy Volkswagena. Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe prowadzi własne postępowanie — tym razem w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Na ten moment nikomu jednak nie postawiono zarzutów.

OFERTY AVANTI24.PL: Sukienki w najmodniejszych kolorach na wiosnę: twarzowe i proste w stylizowaniu

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.