"Kobra" uderzyła znowu. Uratowała samochody za prawie dwa miliony złotych

Pod groźnym kryptonimem "Kobra" kryje się jedna z policyjnych grup specjalnych zajmujących się zwalczaniem przestępczości samochodowej. Złodzieje i paserzy już wiele razy przekonali się o jej skuteczności.

Na początku lutego br. policjanci z grup "Kobra" i "Orzeł" zatrzymali pasera i odzyskali pięć skradzionych busów. Znaleźli je w dziupli na Mazowszu, koło Pułtuska. Ostatnio "Kobra" znów złapała przestępców na gorącym uczynku, tym razem w podwarszawskiej miejscowości.

Więcej wiadomości o kradzieżach samochodów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Policjanci z grupy operacyjnej "Kobra" tym razem działali we współpracy z funkcjonariuszami Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej. Odzyskali samochody użytkowe, w tym Mercedesa ze specjalistyczną zabudową. Jego wartość ocenili na 940 tys. zł. Pozostałe zabezpieczone auta to kampery zbudowane na bazie: Opla Movano o wartości ok. 150 tys. zł i Citroena Jumpera wycenionego na 300 tys. zł.

Oprócz tego policja znalazła w dziupli liczne samochodowe podzespoły: karoserie, elementy zawieszenia, skrzynie biegów, radioodtwarzacze i wycięte pola numeryczne. Wszystko wskazuje na to, że również pochodzą ze skradzionych aut. Całkowitą wartość zabezpieczonego mienia policyjni eksperci oszacowali na około 1,8 miliona złotych.

Grupa 'Kobra' zabezpieczyła skradzione auta i części samochodowe w warsztacie pod WarszawąGrupa 'Kobra' zabezpieczyła skradzione auta i części samochodowe w warsztacie pod Warszawą fot. policja

Właściciel tłumaczył, że auta są jego własnością, ale nie potrafił tego udowodnić

Na miejscu policjanci zatrzymali 55-latka, który nie potrafił udowodnić, że przedmioty są jego własnością. Twierdził, że samochody są jego własnością, ale mercedes, opel i citroen, które policja odnalazła na terenie jego posesji, były poszukiwane od pewnego czasu. Policjanci nie dali się nabrać na wyjaśnienie właściciela warsztatu. W rezultacie działań Wydziału do walki z Przestępczością Samochodową Komendy Stołecznej Policji już usłyszał zarzut paserstwa.

Najprawdopodobniej to nie koniec policji z tej sprawie. Dzięki współpracy "Kobry" z Nadbużańskim Oddziałem Straży Granicznej udało się wykonać badania mechanoskopijne (śladów powstałych wskutek mechanicznego oddziaływania różnych przedmiotów) i daktyloskopijne, dzięki czemu sprawa podobno jest rozwojowa, a właściciel warsztatu może nie być ostatnią zatrzymaną osobą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.