DSG - lepsze życie czy spirala kosztów? Warto kupić używkę z tą skrzynią? Awarie i ceny

Jeszcze kilkanaście lat temu automatycznie skrzynie uchodziły za zbyteczny przejaw luksusu. W limuzynach klasy premium były czymś oczywistym, ale w popularnych segmentach rzadko występowały w przyrodzie. Obraz się nieco zmienił, gdy zaczęliśmy dostrzegać ich zalety, a na rynku zaczęły pojawiać się mechanizmy znacznie żwawsze, wyposażone w dwa sprzęgła. Po latach jednak uchodzą za zakup wysokiego ryzyka. Czy w każdym przypadku?

Zmieniamy nawyki wraz z ewolucją technologii. Coraz częściej zakupy robimy przez internet, osiedlamy się w miejscach z dobrą infrastrukturą, a jazdę samochodem nierzadko postrzegamy w kategorii przyjemności. Taką właśnie funkcję pełni automat. Pozwala nam skupić się na drodze, krajobrazach i rozmowie ze współpodróżnikami. Nie musimy się też obawiać o ruszanie pod górkę lub wybór odpowiedniego biegu przed manewrem wyprzedzania.

Zobacz wideo Pościg za 30-letnim kierowcą Forda Transita. W jego kieszeni policjanci znaleźli amfetaminę

Nowoczesne skrzynie są dość inteligentne i potrafią pracować w kilku trybach. W ekonomicznym utrzymują niższe obroty i robią wszystko, by zaoszczędzić każdą kroplę paliwa kosztem dynamiki. W tych bardziej sportowych modułach, wyostrza się ich charakterystyka, dzięki czemu w mocnym aucie poczujemy dreszczyk emocji.

W Mercedesach z logo AMG, Porsche i sekcji BMW M, automaty potrafią szarpnąć, „kopnąć" w plecy przy wbiciu kolejnego przełożenia, co potęguje wrażenie obcowania z jeszcze większą mocą i pozwala przenieść się oczami wyobraźni do świata gier komputerowych. Wszystko dobrze, póki mechanizm jest stosunkowo świeży i niezmęczony intensywną eksploatacją. Schody mogą wyrosnąć znikąd już po 100-150 tysiącach kilometrów. Wtedy warto mocniej złapać się za kieszeń.

Dwie dekady temu

Zacznijmy jednak od początku. Był rok 2003, gdy Volkswagen zacieśnił współpracę z firmami BorgWarner i LUK. Plan był prosty. Zadziwić świat nowoczesną skrzynią biegów, która żongluje przełożeniami niczym wytrawny pokerzysta kartami. Udało się. DSG błyskawicznie zyskało wierne grono fanów i spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem ekspertów. W ślad za Niemcami poszli też inni. Fiat zaprezentował kilka lat później TCT, Ford Powershifta, a Honda zaczęła stosować w motocyklach wydajne DCT. Dwusprzęgłówki znajdziemy również w Seacie, Skodzie, Porsche, Mercedesie, Renault i Dacii.

Skrzynie zalały rynek. Tym bardziej, że tylko w 2022 do Polski sprowadziliśmy niespełna 800 tysięcy używanych wozów. We wcześniejszych latach ta liczba ocierała się o milion. Musimy zatem rozeznać się w temacie, bo stawiając na klasycznego hydrokinetyka, wydłużymy sobie czas spokoju.

Jak działa skrzynia dwusprzęgłowa?

Początkowo, dwusprzęgłowe automaty zapewniają szeroki wachlarz korzyści. Począwszy od płynności zmiany przełożeń, poprzez szybkość każdej operacji, kończąc na redukcji zużycia paliwa. Jedyną słabość pokazują w czasie toczenia się w korku, potrafią wówczas lekko szarpnąć. Pracą tej przekładni zawiaduje zaawansowana mechatronika, adaptująca się do naszego stylu jazdy i warunków. Za błyskawiczną zmianę przełożeń odpowiada zespół dwóch sprzęgieł. Jedno z nich obsługuje biegi parzyste oraz wsteczny, drugie biegi nieparzyste. W czasie jazdy, zawsze drugie sprzęgło czeka już z przygotowanym kolejnym trybem. Dzięki temu, przerwy w przekazywaniu mocy na koła są niemal nieodczuwalne dla kierowcy, choć ta sytuacja zmieniła się na przestrzeni lat.

W pierwszym okresie obecności DSG na rynku, trudno było cokolwiek temu rozwiązaniu zarzucić. Był to niemały przełom w żonglerce przełożeniami, a do tego przyczyniający się do mniejszego zużycia paliwa. Po latach, gdy normy emisji spalin się zaostrzyły, Niemcy sukcesywnie wprowadzali udoskonalenia oprogramowania, chociaż z różnym efektem. W autach z ostatnich kilku lat można odnieść wrażenie, że skrzynia w trybie ekonomicznym i normalnym za długo zwleka ze zmianą biegu i opóźnia wbicie jedynki przy próbie dynamicznego startu. Czasem można się nieźle zdziwić i przy okazji poirytować. Zwłaszcza w sytuacji, gdy mamy pod prawą nogą 250-300 koni mechanicznych. Całość funkcjonuje o niebo lepiej w trybie dynamicznym.

Nie zmienia to faktu, że w standardowym trybie jazdy przekładnia dąży do utrzymywania możliwie wysokiego przełożenia, co daje wymierne korzyści w postaci niższego spalania względem manualnej skrzyni. Gładka praca nawet w czasie jazdy z niską prędkością obrotową silnika to zasługa dwumasowego koła zamachowego - powszechne tłumiki drgań skrętnych, póki są sprawne, skutecznie izolują nas od wibracji generowanych przez zespół napędowy. Dwumas wytrzymuje do 200 tysięcy kilometrów, a jego wymiana pochłonie około 2-3 tysięcy zł.

Koszty w górę

Zależnie od warunków i sposobu użytkowania, pierwsze oznaki kresu wytrzymałości DSG pojawiają się po 150-200 tysiącach kilometrów. Zdarza się jednak, że mechanizm funkcjonuje sprawnie nawet do 300 tysięcy. Niemniej, zbliżającą się awarię generującą spore koszty są ślizgające biegi, przeciągane zmiany i niepokojące dźwięki. Są to symptomy, po których powinniśmy odwiedzić specjalistę zajmującego się reanimacją podobnych konstrukcji.

Typowo eksploatacyjną czynnością jest również wymiana zużytych sprzęgieł. Jeśli nasza skrzynia dysponuje suchymi, naprawa wyniesie około 3 tysięcy zł. Mokre cechują się wyższą wytrzymałością, ale opróżnią portfel o dodatkowy tysiąc. Przy okazji przeważnie zmuszeni będziemy do wymiany również dwumasy. Z wydatkiem 3-4 tysięcy złotych wiąże się naprawa mechatroniki odpowiedzialnej za poprawną pracę przekładni.

Czy warto wymieniać olej?

Volkswagen nie zaleca wymian oleju w DSG, co bezpośrednio odpowiada za jego niską wytrzymałość. Specjaliści zgodnie sugerują, aby przeprowadzać operację co 50-60 tysięcy kilometrów. Koszt procesu to jedynie 300-500 złotych. Zapewniamy jednak wrażliwej mechatronice i innym elementom świeży środek smarny, bez zanieczyszczeń. W skrzyni z suchymi sprzęgłami, warto dodatkowo wymienić płyn hydrauliczny mechatroniki.

Na rynku znajdziemy wiele egzemplarzy, które wytrzymały zdecydowanie większe przebiegi bez kosztownego remontu. Najpewniej większość swojego życia spędziły na autostradzie. Czynnikiem istotnie skracającym żywot dwusprzęgłówki są dynamiczne starty spod świateł, czy korzystanie z pełnej mocy silnika, nim olej w skrzyni osiągnie bezpieczną temperaturę.

Musimy też wiedzieć, że Niemcy sukcesywnie wprowadzali warianty przenoszące coraz więcej momentu obrotowego na koła. Zaczęło się od DQ250, potem DQ200, DQ380 i DQ500. DSG znajdziemy zarówno w dostawczym VW Transporterze, jak i sportowym Audi RS3 czy Porsche Boxsterze. Paleta jest wyjątkowo szeroka.

Sprawdźmy książkę serwisową i zróbmy jazdę próbną

DSG potrafi wygenerować bolesne koszty, dlatego warto wnikliwe przyjrzeć się historii serwisowej. Jeśli dany egzemplarz ma na liczniku około 200 tysięcy kilometrów i brak wpisów w książce, trzeba się liczyć z kosztownymi wymianami. Przed kupnem, polecamy też wizytę w wyspecjalizowanym warsztacie celem oględzin. Ponadto, podczas jazdy próbnej możemy wychwycić niepokojące objawy w postaci szarpania, ślamazarnej zmiany biegów czy stuków wskazujących na zużyte łożyska. Ostrożnie również podchodźmy do aut z niefabrycznym chiptuningiem. DSG ma ograniczenia w przenoszeniu maksymalnego momentu obrotowego. Jeśli trafimy na sztukę po serwisie skrzyni lub z niskim, udokumentowanym przebiegiem, nie mamy podstaw do większych obaw.

Więcej o:
Copyright © Agora SA