SUV-y są najnowszym krzykiem motoryzacyjnej mody w Europie. Sprzedają się jak ciepłe bułeczki! A ich sukces jest na tyle duży, że powoli zaczynają kasować ze sprzedaży klasyczne sedany i kombi. Co o tym decyduje? Większa przestrzeń wewnątrz, wyższa kabina pasażerska i poczucie bezpieczeństwa. W sieci można znaleźć jednak pogląd mówiący o tym, że za każdą z wartości dodanych kierowca płaci przy każdym pokonanym kilometrze. Ceną tą jest wyższe spalanie.
Żeby sprawdzić ile w tej tezie jest prawdy, postanowiliśmy sprawdzić wyniki spalania kilku porównywalnych modeli. W każdej parze jeden to SUV, a drugi model z klasycznym nadwoziem. Wyniki wyglądają ciekawie.
Do porównania w tym przypadku wybraliśmy silnik PureTech 130 współpracujący z automatyczną przekładnią. W przypadku Peugeota 208 średnie spalanie deklarowane przez producenta i wyliczone w zgodzie z normą WLTP wynosi 5,7 litra. W modelu 2008 wskazanie rośnie o dokładnie 0,5 litra. Tak, 2008 oferuje więcej miejsca w kabinie i przeszło 100 litrów większy bagażnik. W tym samym czasie okazuje się o blisko 50 kg cięższy. Pewnie to ten właśnie wskaźnik decyduje o wyższym wyniku zapotrzebowania na paliwo. Choć różnica nie jest mocno zasadnicza czy drastyczna.
Spalanie Peugeota 2008 wyższe o 0,5 litra na 100 km oznacza, że przy rocznym przebiegu na poziomie 15 tys. km i obecnych cenach paliw, w ciągu 12. miesięcy eksploatacja SUV-a stanie się droższa o blisko 500 zł od eksploatacji hatchbacka.
Porównanie danych fabrycznych Volkswagena Golfa i T-Roca prowadzi do jeszcze bardziej optymistycznych wyników. Bo modele napędzane silnikiem 1.5 TSI EVO i sparowane z przekładnią manualną spalają odpowiednio 5,7 oraz 6 litrów benzyny w cyklu mieszanym. Różnica wynosi zatem tylko 0,3 litra. Czy to oznacza, że niemiecki silnik jest oszczędniejszy? Nie do końca. W tym przypadku przede wszystkim mniejsza jest różnica mas. Wynosi tylko 15 kg.
Co ciekawe, o ile 2008 był wyraźnie większy od 208, o tyle u Volkswagena różnica maleje. T-Roc ma np. mniejszy rozstaw osi od Golfa i bagażnik tylko o 60 litrów większy.
W przypadku Audi za wzornik przyjęliśmy wersję 40 TDI quattro S tronic. To oznacza 2-litrowego, 204-konnego diesla sparowanego ze skrzynią DSG i elektronicznie sterowanym napędem na cztery koła. Według deklaracji producenta model Q5 w takiej konfiguracji spali średnio nawet 6,9 litra oleju napędowego. A4 powinno zadowolić się wynikiem na poziomie 6,3 litra. Różnica wynosi zatem 0,6 litra. Tylko 0,6 litra, mając na uwadze fakt, że różnica w masie własnej tych pojazdów to aż 180 kg!
Nie oszukujmy się, auto tego segmentu musi kosztować grubo ponad 250 tys. zł. I to głównie wtedy, gdy kupujący mocno nie wczyta się w listę opcji. Czy zatem różnica w rocznym koszcie zakupu paliwa przy przebiegu na poziomie 20 tys. km wynosząca jakieś 850 zł jest zasadnicza? Wątpliwe. To przecież tylko 70,5 zł każdego miesiąca.
Czas na wagę ciężką. Jednym z ważniejszych SUV-ów w segmencie D bez wątpienia jest Mercedes GLE. Na potrzeby tego porównania wybraliśmy model 300 d 4MATIC. Tak przygotowane auto oferuje w sumie 289 koni mocy. Klasa E jest nieco słabsza i ma 285 koni. Spalania? Kombi potrzebuje średnio nawet 6 litrów oleju napędowego na pokonanie 100 km w cyklu mieszanym. W przypadku SUV-a wynik ten rośnie do 6,9 litra. Różnica sięgająca 0,9 litra jest najwyższa na naszej liście, ale mówimy też o modelach największych i najcięższych.
Mercedes klasy E jest potwornie ciężki. Waży 2010 kg! GLE okazuje się jednak jeszcze cięższy. Jego masa własna to już 2335 kg. Ponad 300 kg więcej i 0,9 litra wyższe spalanie? Dramatu nie ma. Bez dwóch zdań.
Musicie pamiętać o tym, że wyliczaliśmy dane w oparciu o nowoczesne silniki i dane homologacyjne. Realne mogą się zatem okazać o jakieś 10 do 15 proc. wyższe – tyle że zarówno dla SUV-ów, jak i nie-SUV-ów. To raz. Dwa im starszy samochód ze zwiększonym prześwitem kupujecie, tym większa może być różnica. Dlatego poszukując konkretnego modelu, zajrzyjcie najlepiej na forum właścicieli i podpytajcie o spalanie. SUV z pewnością będzie palił więcej. Nie zawsze jednak drastycznie więcej.