Niemieckie auta, których nie chcą nawet Niemcy. Największe porażki motoryzacji

Niemieckie auta nie są tak idealne, jak widzą je Polacy. I przykładów motoryzacyjnych porażek u naszych zachodnich sąsiadów naprawdę nie brakuje. My wybraliśmy kilka najbardziej jaskrawych. Na liście nie brakuje nie tylko Volkswagena, ale i BMW czy nawet Maybacha!

Więcej ciekawostek z europejskiego rynku motoryzacyjnego znajdziesz również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.

Polacy mają ewidentną słabość do niemieckiej motoryzacji. Nie da się tego ukryć. Być może wynika to z faktu, że to w Niemczech siedzibę mają najważniejsi producenci segmentu premium. A luksus to coś, czego na drodze szuka każdy. Być może powodem jest fakt, że przez 50 lat mogliśmy jedynie z zazdrością patrzeć przez żelazną kurtynę na nowoczesne, niemieckie auta.

Zobacz wideo Starachowice. Wjechał na posesję i dachował, to już czwarta taka sytuacja

Kluczowa dla tego materiału jest jednak inna rzecz. Niemiecki nie zawsze oznacza idealny czy najlepszy. Producentom z tego kraju również zdarzyły się motoryzacyjne wpadki. A najważniejsze z nich przypomnimy na tej liście. Których modeli nawet Niemcy nie chcieli kupować?

Audi A2 brakowało urody i umiaru w cenie

W roku 1999 Audi ruszyło na podbój segmentu B. Uzupełnienie oferty o małego hatchbacka miało stubować sukces marki. I być może tak właśnie by się stało, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze model A2 nie był – delikatnie mówiąc – urodziwy. Wybrzuszenie na dachu i obniżona linia tyłu wyglądały specyficznie. Po drugie auto kosztowało co najmniej 62 tys. zł. W roku 2000 za te pieniądze w Polsce dało się kupić model, ale segmentu D.

Audi A2Audi A2 Fot. materiały prasowe

Oczywiście A2 nie sprawdziło się nie tylko na biednym ówcześnie rynku polskim. Nie chcieli go kierowcy w całej Europie. W efekcie Niemcy wycofali się z jego produkcji już w roku 2005. Po 6 latach od premiery. Audi wróciło do segmentu B dopiero 5 lat później. A-jedynka okazała się sporo większym sukcesem.

Maybach 57 i 62. Najbardziej luksusowy z... Mercedesów klasy S

Na przełomie XX i XXI wieku Mercedes postanowił odkurzyć luksusową markę Maybach. I plan był prosty. Chodziło o stworzenie limuzyny, która stanie się najbardziej luksusowa na świecie. Przebije nawet Rollsa. Czy to się udało? No właśnie nie. Niemcy popełnili jednak szereg błędów. Bo choć auto było składane ręcznie przez 330 specjalistów w czasie 53 dni, oferowało 2 miliony opcji personalizacji i kosztowało 2 miliony złotych, nadal było tylko... rozciągniętą wersją klasy S. Kierowcy nie chcieli płacić za taki "luksus". Podsumowanie produkcji to nieco ponad 3 tys. egzemplarzy. Auta powstały między rokiem 2000 a 2012.

Mercedes-Benz 600 (W 100) i Maybach 57 SCMercedes-Benz 600 (W 100) i Maybach 57 SC fot. Piotr R. Frankowski

Opel Signum. Niemcy chcieli zaszaleć, ale się nie udało

Nawet i Oplowi zdarza się marzenie o poszukiwaniu niszy rynkowej. Tak właśnie powstał model Signum. To tak naprawdę Vectra, która miała przeszczepić do segmentu D ideę hatchbacka. Samochód niestety nie był ani przesadnie ładny, ani przesadnie komfortowy. A do tego miał ograniczoną praktyczność. O ile bagażnik Vectry C sedan mieścił 500 litrów, o tyle kufer Signum zabierał już mizerne 365 litrów. Przerośnięty hatchback musiał być skazany na porażkę. Skutek? Już po pięciu latach produkcji samochód zniknąć najpierw z fabryk, a później salonów. Używając języka muzycznego, spokojnie można powiedzieć, że Signum miał większe zwroty niż nakłady. A dziś pojedyncze modele dogorywają jako taksówki w mniejszych miastach.

Opel SignumOpel Signum fot. Opel

Porsche 914. Roadster Volkswagena z metką Porsche

Bolesne wpadki zdarzają się także Porsche. Idealny przykład stanowi model 914. To miało być Porsche dla ludu. Właśnie dlatego do współpracy nad modelem zostali zaproszeni inżynierowie Volkswagena. Oni także dostarczyli np. 1.7-litrowy silnik benzynowy. I choć roadster nie wygląda na obecne standardy źle, dość szybko stał się pośmiewiskiem kierowców. Był nazywany Porsche-Volkswagenem i jeszcze mocniej niż Boxster nosił piętno samochodu, który kupuje się tylko wtedy, gdy w życiu nie wyszło ci tak, jak chciałeś. Produkcja Porsche 914 trwała 7 lat. W tym czasie sprzedano blisko 119 tys. sztuk tego auta.

VW-Porsche 914/6 (1969)VW-Porsche 914/6 (1969) fot. Porsche

BMW serii 2 Active Tourer. Przednionapędowy minivan BMW

XXI wiek to okres poszukiwania kolejnych nisz rynkowych wśród producentów segmentu premium. I w tym wyścigu nieco za bardzo zapędziło się BMW. Nie dość że seria 2 Active Tourer była minivanem, to jeszcze stała się pierwszym modelem producenta, który otrzymał przedni napęd. Piekło zamarzło! Fanom bawarskiej ten pomysł nie przypadł jednak do gustu. I choć seria 2 Active Tourer nie sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, BMW odpuścić nie chce. W roku 2021 marka zaprezentowała drugą generację modelu.

BMW serii 2 Active Tourer 225xe iPerformanceBMW serii 2 Active Tourer 225xe iPerformance fot. BMW

Volkswagen Phaeton miał szereg zalet. Nie umiał ich jednak pokazać

Phaeton, zaraz obok Veyrona, był jednym z dwóch dzieł życia Ferdinanda Piecha – wieloletniego szefa Grupy Volkswagen. Piech chciał żeby luksusowa limuzyna weszła do segmentu F z wielką klasą. W efekcie postawił przed inżynierami szereg zaporowych wymogów. Niemcy zdradzili zaledwie kilka. Jeden z nich był taki, że pod żadnym pozorem i w żadnych warunkach szyby auta nie mogły parować.

VOLKSWAGEN Phaeton 03-08 2004 sedan przedni lewyVOLKSWAGEN Phaeton 03-08 2004 sedan przedni lewy fot. EurotaxGlass

Phaeton wyglądał nieźle, komfortowo się prowadził, był bliźniakiem Bentleya Continentala GT, a do tego mógł być napędzany 550-konnym silnikiem 6.0 W12. Był cudowny, ale... całkowicie nie zaczarował klientów. Ci nie chcieli płacić za Volkswagena tyle, ile kosztował Mercedes klasy S, BMW serii 7 czy Audi A8. Skutek? Najbardziej luksusowy samochód dla ludu był produkowany przez półtorej dekady. W tym czasie powstało jednak tylko 84 tys. egzemplarzy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA