Więcej ciekawostek z rynku motoryzacyjnego publikujemy również w serwisie Gazeta.pl.
Miejski garaż to skarb. Można w nich ochronić samochód przed wandalami i niszczącym wpływem klimatu. Zimą nie trzeba odśnieżać auta, a w środku od razu jest cieplej. Poza tym mieszkańcy dużych miast po prostu nie mają gdzie parkować.
Garaż kojarzy się przede wszystkim z podziemną halą i nowoczesnym budownictwem, ale nie każdy mieszka na osiedlu niedawno zbudowanym przez dewelopera. Co mają zrobić mieszkańcy osiedli z wielkiej płyty lub starszych i kamienic o typowo miejskiej zabudowie pierzejowej? Niektórzy mają podwórka, inni mają sposoby rodem z PRL-u. Wtedy budowało się wolnostojące garaże, często murowane i pokryte papą. Teraz są w cenie złota.
Co ma zrobić właściciel czterech albo dwóch kółek, jeśli mieszka w starym budownictwie i chciałby znaleźć dla swojego auta garaż? Jaki ma wybór? Tak naprawdę są dwa wyjścia. Po pierwsze może poszukać w okolicy garażu murowanego. Po drugie tzw. blaszaka. Pierwsze zwykle należą do miasta, ale blaszaki często stoją na terenach prywatnych i raczej są wynajmowane niż sprzedawane. Ile kosztuje taka przyjemność? Ich cenom przyjrzała się Wyborcza.biz. Wnioski są zaskakujące.
Za dzierżawiony garaż w kiepskim stanie trzeba zapłacić 20 tys. zł. Zwykle są w gestii miejskich Zarządów Gospodarowania Nieruchomościami. Po pierwsze taka nieruchomość zazwyczaj wymaga remontu i to często gruntownego – zakładającego doszczelnienie dachu, malowanie czy wymianę drzwi. Ten pochłonie co najmniej 10 do 15 tys. zł. Koszty ponosi dzierżawca albo ZGN, który potem musi je sobie zrekompensować.
Po drugie miasto nie może wydzierżawić garażu pierwszej chętnej osobie. Prawo zobowiązuje je do rozpisania konkursu na dzierżawę, który wykrywa ten, kto zapłaci najwięcej. Dlatego w niektórych gęsto zaludnionych rejonach ceny garaży osiągają niebotyczne ceny.
Po trzecie nie ma pewności, czy po kilku latach miasto przedłuży dzierżawę. Garaże znajdują się często na cennych działkach w centrach miast. Są łakomym kąskiem dla deweloperów i zgłaszających się "po swoje" spadkobierców dawnych właścicieli działek.
Czy 20 tys. zł za garaż to dużo? To dolna część przedziału cenowego. 17-metrowy garaż w Lęborku kosztuje 75 tys. zł. W Chorzowie może być już jednak wyceniony na 80 tys. zł, nie mówiąc o stolicy. I ceny wraz ze wzrostem zainteresowania będą rosły. Szczególnie że obiekty wcale długo nie czekają na nowego właściciela.
Garażu nie trzeba kupować ani dzierżawić. Można go wynająć. Tyle że to nadal nie jest tanie. W mniejszym mieście za miesięczny najem murowanego garażu trzeba zapłacić od 250 do nawet 400 zł. W większym stawki w dalekich od centrum dzielnicach startują od kwot rzędu 500 do 600 zł.
Na koniec powróćmy do miejsc w garażach podziemnych. Dziś, gdy deweloper buduje nowy blok, prawo zobowiązuje go do umożliwienia zakupu przestrzeni postojowej prawie każdemu mieszkańcowi. Taka przyjemność również nie jest tania. Może znacząco podnieść cenę nieruchomości. W mniejszym mieście jedno miejsce postojowe w parkingu podziemnym kosztuje przeciętnie 30 tys. zł.
W większych ceny dochodzą nawet do 70 czy 100 tys. zł. Zaporowe stawki? Być może, ale decyduje o nich popyt. Hale garażowe są wyprzedawane na samym początku, bo jest ich mniej niż chętnych. Nabywców nie brakuje, bo wiele rodzin chce mieć kilka miejsc. Potrzebują parkingu na więcej niż jeden pojazd.
Absurdalnie wysokie ceny garaży i miejsc parkingowych wcale nie są polską specjalnością. Zwłaszcza w azjatyckich miastach i centrach amerykańskich metropolii potrafią osiągać niebotyczne ceny i kosztować nawet więcej niż milionów dolarów. Tyle zapłacić za spłachetek asfaltu do parkowania mieszkaniec Hongkongu. Rzekomo najdroższy parking na świecie kosztował go 1,3 mln dolarów.
Między innymi z powodu wysokich kosztów utrzymania samochody osobowe coraz częściej stają się obciążeniem finansowym lub luksusem. Są dwa sposoby na rozwiązanie tego problemu. Można albo więcej zarabiać, albo zrezygnować z zakupu takiego środka transportu, zwłaszcza jeśli jest to kolejne auto w rodzinie.