Zakup nowego samochodu osobowego w czasach PRL nie był prosty. Dostępność aut była mocno ograniczona, a czas oczekiwania na pojazd mógł trwać nawet parę lat. Chętni na produkowane w Polsce pojazdy ustawiali się w długich kolejkach, a jedną z regulacji umożliwiających nabycie auta był funkcjonujący wówczas rządowy system przedpłat.
Aby zająć miejsce na liście, należało w Narodowym Banku Polski (dzisiejsze PKO BP) dokonać wpłaty określonej kwoty pieniędzy i odczekać bliżej nieokreślony czas. W ten sposób można było stać się właścicielem fiata 126p (czyli malucha) lub fiata 125p (późniejsza nazwa FSO 1500), którego potocznie nazywano dużym fiatem.
Wpłacenie zaliczki i zajęcie miejsca w kolejce nie zawsze wystarczało. Trzeba było mieć także odrobinę szczęścia, by zaparkować w garażu nowym autem. Jednym się poszczęściło i odebrali nowy samochód, innym nie, a został im tylko dowód wpłaty. I ten dokument jest dziś kluczowy. Ci, którzy nowego auta nie odebrali, a posiadają poświadczenie wpłaty, mogą się upominać o zwrot pieniędzy razem z odsetkami.
Proces wypłaty rekompensat trwa już od lat 90. XX wieku. Ustawa, która ma zrekompensować straty tym, którzy za auto zapłacili, ale go nie otrzymali, obowiązuje od 20 grudnia 1996 r. Choć grono osób, które jeszcze nie odebrało swoich pieniędzy maleje, wciąż są ludzie, którym przysługuje wyrównanie strat i mają prawo do odebrania pieniędzy. Ile dokładnie osób wciąż może dostać pieniądze? Tego nie wiadomo.
Kwoty rekompensat w II kwartale 2023 roku dla osób, które wniosły przedpłaty na samochody, wynoszą odpowiednio:
Więcej ciekawych wiadomości motoryzacyjnych znajdziesz na Gazeta.pl