Tego kierowca nie może mieć w swoim samochodzie. Polskie przepisy i zakazy

Niektóre modyfikacje samochodów mają dodać im stylu. Cześć to jednak efekt żartu. Co łączy je wszystkie? W 99 proc. nie są legalne! A to oznacza widomo kilkutysięcznego mandatu i utraty dowodu rejestracyjnego. Sprawdź jakich zmian w aucie lepiej się wystrzegać.

Więcej ciekawostek związanych z samochodami i ich eksploatacją znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.

Kupiłeś samochód za własne pieniądze, a więc powinieneś móc go modyfikować do woli. Tak teoretycznie powinno brzmieć prawo demokracji. Niestety przepisy są innego zdania. Choć w przypadku niektórych zmian, zamiast słowa niestety lepiej użyć słów na szczęście. Bo czasami kierowcy mają naprawdę ułańską fantazję.

Zobacz wideo Pędził Corvettą ponad 200 km/h na Autostradowej Obwodnicy Wrocławia

Mandat za rękę wystająca z bagażnika i obsceniczne napisy

Polacy uwielbiają ozdabiać wygląd samochodu. Czasami robią to jednak w sposób dość drastyczny. Przykład? Idealnym jest sztuczna ręka zwisająca spod klapy bagażnika czy sztuczne włosy i sztuczna krew na zderzaku. Taka modyfikacja może wydawać się zabawna. Szczególnie gdy kierujący obserwuje reakcje pieszych i innych kierowców. A żarcik jest przedni, ale do momentu, w którym ktoś nie zadzwoni na policję i nie zgłosi sprawy. To skończy się kontrolą drogową i mandatem. I nie, nie piszemy o możliwości potencjalnej. Takie kary zdarzały się już w Polsce.

Podstawą wymierzenia kary stanie się art. 66 par. 1 pkt 1 ustawy Kodeks wykroczeń. Ten mówi o sprowokowaniu fałszywego alarmu służb mundurowych. Kara? Grzywna do 1500 zł, a poza tym areszt lub ograniczenie wolności.

Nieciekawie może się skończyć również sytuacja, w której kierujący zdecyduje się na oklejenie pojazdu obscenicznym obrazkiem lub napisem. Wywoła on bowiem zgorszenie w miejscu publicznym. A to oznacza karę z tytułu art. 51 par. 1 ustawy Kodeks wykroczeń. Zapis mówi o karze grzywny. W efekcie policjanci, miarkując np. poziom dobrego humoru u właściciela pojazdu, mogą wlepić mu mandat wynoszący od 20 do 5000 zł.

Folia lustrzana. Mandat to jedno. Problem z ubezpieczeniem drugie

Złote, ale skromne? Polscy kierowcy ewidentnie naoglądali się amerykańskich filmów i nagrać z krajów arabskich. Postanawiają czasami przenieść tamte standardy na polskie drogi. Skutkiem są samochody oklejone folią lustrzaną np. w kolorze złotym. Modyfikacja wygląda dobrze? W aucie sportowym nawet świetnie. I co ważne, takiego sposobu tuningu prawo nie zabrania w sposób bezpośredni. Tyle że to stanowi jedyną dobrą informację w tym przypadku. Bo brak wyraźnego zakazu nie oznacza braku konsekwencji. Kierujący może:

  • stracić dowód rejestracyjny w czasie kontroli drogowej. Ba, policjanci mogą nawet wycofać pojazd z ruchu. Wtedy pojedzie on dalej wyłącznie na lawecie. A do tego możliwy jest mandat. Ten wynosi od 20 do 3000 zł. Uznają bowiem, że nadwozie powoduje oślepiające refleksy świetlne.
  • mieć problem z przedłużeniem ważności badania technicznego.
  • mieć problemy w sytuacji, w której oklejony lustrzaną folią pojazd będzie brał udział w kolizji. Ubezpieczyciel może uznać bowiem, że odblask przyczynił się do zdarzenia od folii. Przez to obniży wypłatę lub odmówi wypłaty.

Przyciemnione szyby. Mandat i odebrany dowód rejestracyjny

Problemem może się jednak stać nie tylko folia na karoserii, ale i szybach. O ile te w tylnych drzwiach i tylną przyciemniać można dowolnie, o tyle w przypadku bocznych pojawiają się pewne ograniczenia. Po nałożeniu folii muszą one przepuszczać 70 proc. światła. To często wskaźnik osiągany już w wyniku fabrycznego przyciemnienia. W skrócie, przednich szyb przyciemniać legalnie nie można wcale. Kontrola drogowa w takim przypadku zakończy się tym że:

  • kierowca będzie musiał zerwać folię z szyb lub...
  • straci dowód rejestracyjny pojazdu i dostanie od 20 do 3000 zł mandatu. Skrajnie istnieje możliwość wycofania pojazdu z ruchu.
  • bez przywrócenia prawidłowej przepuszczalności szyb, samochód nie przejdzie badania technicznego.

Przepisy homologacyjne. Domorośli tunerzy ryzykują mandatem

Dużo bardziej restrykcyjne przepisy dotyczą modyfikacji technicznych pojazdu. Bo tu do akcji wkraczają zapisy homologacyjne i związane z bezpieczeństwem. Złamanie choćby jednego z nich oznacza odebranie dowodu rejestracyjnego i mandat wynoszący od 20 do 3000 zł. Pojazd może też zostać wycofany z ruchu. I co więcej, do czasu usunięcia modyfikacji, nie ma mowy o pozytywnym wyniku badania w SKP. A stanie się tak w przypadku takich modyfikacji jak:

  • wycięcie katalizatora lub filtra cząstek stałych,
  • zamontowanie zbyt głośnego układu wydechowego – dla przykładu ten w silniku benzynowym nie może generować więcej niż 93 dB,
  • zastosowanie dystansów, przez co koła wystają poza obrys samochodu czy błotnika,
  • założenie zbyt wąskich opon do szerokich felg,
  • zderzaki zmodyfikowane w taki sposób, że posiadają ostre elementy,
  • montaż lamp ksenonowych do reflektorów halogenowych,
  • montaż LED-owych retrofitów do lamp halogenowych bez zahomologowania rozwiązania.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.