Jeremy Clarkson to człowiek, którego nie trzeba przedstawiać. Dziennikarz motoryzacyjny i wieloletni współtwórca kultowego Top Gear (a obecnie The Grand Tour) kilka lat temu postanowił spróbować swoich sił w zupełnie nowym wyzwaniu.
Kilkanaście lat temu nabył całkiem spore (ok. 400 ha) gospodarstwo rolne w brytyjskim Cotswolds, gdzie przy okazji pomieszkuje. Przez lata pozostawał właścicielem wyłącznie na papierze i skupiał się na realizowaniu programów poświęconych motoryzacji. Gdy w 2019 roku główny nadzorca gospodarstwa przeszedł na emeryturę, Clarkson postanowił wziąć sprawy w swoje ręce – został pełnoetatowym rolnikiem.
Więcej ciekawych informacji z rynku motoryzacyjnego znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Przy okazji wpadł na pomysł udokumentowania swoich rolniczych perypetii. Farma Clarksona to produkcja na pograniczu serialu, filmu dokumentalnego i programu rozrywkowego. Całość jest dostępna na platformie Amazon Prime, a od kilku dni można oglądać drugi sezon produkcji.
Oczywiście już w pierwszych odcinkach nie mogło zabraknąć akcentów motoryzacyjnych. Jeremy musiał wybrać swój pierwszy traktor. Oczywiście jego ciągnik musiał być największy w okolicy i koniecznie spod znaku Lamborghini, co przysporzyło wiele problemów w ciągu sezonu.
Kolekcjonowanie i nauka obsługi skomplikowanych sprzętów przez świeżo upieczonego rolnika przypomina wyzwania z programów poświęconych ekstremalnym samochodom. Ekipa realizująca program przygotowała oprawę na najwyższym poziomie. Kombajn jadący w polu oraz wiele scen z udziałem maszyn rolniczych wywołuje podobne emocje, co szybki przejazd supersamochodem w ostrym zakręcie.
W pierwszym sezonie Farmy Clarksona, główny bohater próbuje sprostać zupełnie nowym wyzwaniom, które stawia mu natura, przepisy i lokalni urzędnicy. Oczywiście, w tej nierównej walce wspierają go najbliżsi współpracownicy. Każdy z nich cechuje się wyjątkową osobowością, będącą kontrastem dla charakteru znanego dziennikarza.
W pracach fizycznych wspomaga go 21-letni Kaleb Cooper, pochodzący z okolicznej miejscowości. Młody mężczyzna z ogromnym doświadczeniem w rolnictwie wspomaga Clarksona podczas orki, sianokosów, oprysków i żniw, a do tego nie daje starszemu koledze taryfy ulgowej. We dwóch tworzą wybuchowy duet, który często doprowadza widzów do łez.
W zadaniach związanych z zarządzaniem i ekonomią wspomaga go agent rolny i doradca, Charlie Ireland. Umiarkowany entuzjazm i analityczne podejście do tematów związanych z farmą sprawia, że Clarkson nadaje mu przydomek "radosny Charlie". To właśnie dzięki jego wyliczeniom główny bohater dowiaduje się, że jego całoroczne wysiłki na farmie wygenerowały zaledwie 144 funty dochodu.
Ciekawą postacią jest również tajemniczy Gerald, samozwańczy szef ochrony na farmie, który przemawia do Clarksona tajemniczym dialektem. Do tego stopnia tajemniczym, że nawet główny bohater nie jest w stanie zrozumieć, co tamten próbuje mu przekazać.
Jeremy Clarkson, będący nadal zatwardziałym fanem spalinowej motoryzacji, potrafi w tym wszystkim zauważyć, jak bardzo świat wokół niego się zmienia. Głównie za sprawą działalności człowieka. Z jednej strony czyni przytyki Grecie Thunberg, aby w kolejnych odcinkach wzruszać się na widok natury. W pewnym momencie w jego oczach pojawiają się łzy, gdy kilka jego owiec trafia do ubojni, zanim zdążył się z nimi pożegnać.
W przeciwieństwie do wielu cukierkowych produkcji, w Farmie Clarksona nie brakuje momentów pełnych frustracji, które pokazują jak nieprzewidywalne i ciężkie potrafi być rolnictwo na Wyspach Brytyjskich. W dodatku, często na jego drodze stają lokalne przepisy lub samorząd, które skutecznie uprzykrzają mu życie i realizację pomysłów.
Serial spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem wśród brytyjskich rolników. Przedstawiciele branży twierdzą, że jego produkcja wniosła dużo dobrego dla wizerunku rolnictwa, a podejmowane wątki są przedstawiane merytorycznie. Do tego stopnia, że w 2021 r. British Farming Awards postanowiła nagrodzić Jeremiego Clarksona i Kaleba Coopera. Na jego konto trafiło również kilka nagród za wkład w promowanie życia na wsi.
Mimo kontrowersji i lawiny krytyki, jaką ściągnął na siebie w ostatnim czasie Clarkson – warto dać mu kredyt zaufania i skusić się chociaż na jeden odcinek. W naszym przypadku, produkcja telewizyjna, która miała pomóc z zwalczaniu bezsennej nocy okazała się świetnym seansem dla całej rodziny.