Hamulec ręczny może zamarznąć. Jak ruszyć? Jedna z metod da "opłakany efekt"

Auto o poranku zimą może przygotować ci niemiłą niespodziankę. Bo gdy ty postanowisz spuścić ręczny i ruszyć z miejsca, okaże się że tylne koła mimo wszystko trzymają. Możesz oczywiście starać się użyć siły. To jednak na ogół przynosi opłakany efekt.

Na początku tego tekstu przygotowaliśmy dla was czarny scenariusz. Bo wyobraźcie sobie, że na dworze jest mróz, wy wsiadacie do auta, odpalacie jego silnik, spuszczacie dźwignię hamulca ręcznego, ale przy próbie ruszenia okazuje się, że... tylne hamulce wcale nie puściły. Jeżeli hamulec pomocniczy trzyma wystarczająco mocno, nie ruszycie z miejsca. Gdy zacznie stopniowo puszczać, jazda co prawda stanie się możliwa, ale jednocześnie uszkodzicie elementy cierne.

Zobacz wideo Śnieg na samochodzie. Mandat może wynieść 3 tys. zł

Klocki i tarcze nadal mogą być w pewnym stopniu zaciśnięte. A to oznacza ich pracę cierną w czasie jazdy, zdecydowanie przyspieszone zużycie i przegrzewanie się. W skrócie już po kilku kilometrach komplet klocków i tarcz może nadawać się wyłącznie do wymiany. A to oznacza koszty wynoszące przeciętnie jakieś 400 do 700 zł.

Zamarznięty hamulec ręczny, czyli co poszło nie tak?

Czemu tak właściwie hamulec ręczny zamarza? Nie, nie chodzi wyłącznie o temperaturę. W końcu na układ ręcznego składają się dźwigienki i linki, którym nie jest... zimno. Dużo większy problem stanowią zanieczyszczenia i woda zbierająca się na poszczególnych mechanizmach. Zanieczyszczenia sprawiają, że pracują one z coraz większym oporem. Woda z kolei może w czasie mrozów zamarznąć. A to oznacza, że kierowca ma gotowy problem. Jak go rozwiązać? Sposobów jest kilka. Na początek jednak właściciele aut zawsze biorą sobie do serca podstawową dewizę domorosłych mechaników, czyli nic na siłę, wszystko młotkiem.

Prowadzący w celu odblokowania koła uderzają nogą lub np. deską w daną felgę. Licząc na to, że pod wpływem uderzenia zaciśnięte elementy puszczą.

Nic na siłę, wszystko młotkiem. Chyba jednak nie...

W tym punkcie mamy dla kierowcy jedną dobra i jedną złą informację. Dobra jest taka, że kopniaki wymierzone w koło mogą co najwyżej zniszczyć kołpak. Zła jest taka, że technika na ogół... nie pomaga! A więc co zrobić? Najlepiej liczyć na łaskawość pogody – tj. chociaż delikatną odwilż i zbliżenie się słupka temperatury do zera. Nie każdy kierowca może jednak czekać. Dlatego czasami warto przetransportować (ale na lawecie) samochód do garażu, gdzie ręczny odmarznie lub poprosić o pomoc mechanika. Ten powinien poradzić sobie z problemem już na miejscu.

Fachowiec przyjedzie na miejsce awarii i spróbuje podgrzać wybrane elementy układu hamulcowego. Istnieje szansa, że lodowy czop puści i możliwa stanie się dalsza jazda. Najlepiej do pobliskiego warsztatu na przegląd i wymianę uszkodzonych elementów.

Czy elektryczny ręczny też może zamarznąć?

Obecnie samochody są wyposażane w elektryczne hamulce ręczne – w kabinie zamiast dźwigni pojawia się przycisk. Konstrukcja e-ręcznego jest oparta o sterownik i niewielki silnik blokujący tylne hamulce. I tak skomponowany układ zmniejsza ryzyko zamarznięcia hamulców w czasie zimowego postoju. W aucie nie ma bowiem zestawu linek i dźwigni, które są rozmieszczone po całym podwoziu i które mogą się zatrzeć lub zamarznąć pod wpływem gromadzenia się zanieczyszczeń czy wody.

Więcej o:
Copyright © Agora SA