Jechała komunikacją miejską bez biletu i dostała karę. Wygrała sprawę w sądzie

Obywatelka Hiszpanii zamieszkująca w Polsce pojechała w podróż do Warszawy. Na miejscu postanowiłą skorzystać z komunikacji miejskiej, ale nie mogła kupić biletu, ponieważ było już późno (po godzinie 23), a w dodatku obowiązywał stan pandemii. Próba zakupu biletu w autobusie nie powiodła się z powodu awarii biletomatu.

Więcej ciekawych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Kilka minut później w autobusie pojawili się kontrolerzy. Kobieta próbowała wyjaśnić, dlaczego jedzie bez biletu. Musiała wysiąść na najbliższym przystanku, a kontrolerzy nalegali, żeby zapłaciła tzw. opłatę dodatkową za brak biletu gotówką, najszybciej jak się da. Proponowali nawet, że odprowadzą ją do bankomatu.

Okoliczności zdarzenia wzbudziły wątpliwości pasażerki, dlatego postanowiła nie płacić za bilet ani karę. Kilka tygodni później otrzymała powiadomienie o nałożeniu opłaty dodatkowej. Wtedy zdecydowała, że powalczy o swoją rację w sądzie.

Sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie Zygmunt Drożdżejko ocenił, że biletomat znajdował się w autobusie, zatem konsument miał prawo przypuszczać, że będzie miał zapewnioną możliwość zakupu biletów. Dodał też, że wszelkie postanowienia umowne o tym, że pasażer ma obowiązek korzystania z aplikacji na smartfona lub wyjścia z pojazdu, gdy biletomat nie działa – trzeba uznać za niedozwolone.

Kobieta wygrała sprawę w pierwszej instancji, ale nie wiadomo, czy warszawski samorząd nie odwoła się od wyroku. Wyroku krakowskiego sądu nie można traktować jako precedensu, który odnosi się automatycznie do każdej kolejnej podobnej sprawy za jazdę bez biletu.