Ronda na polskich drogach coraz częściej pojawiają się mniej więcej od połowy lat dziewięćdziesiątych. I powód takiej sytuacji jest dość oczywisty. Od ostatniej dekady XX wieku lawinowo rośnie liczba aut na drogach w naszym kraju. Od tego momentu też pojęciem kluczowym staje się zatem płynność ruchu. A ronda w tej kwestii bez wątpienia górują nad klasycznymi skrzyżowaniami. Niestety, przepustowość dróg już jakiś czas temu wyczerpała się. Samochodów jednak cały czas przybywa.
Nadszedł zatem czas na innowacyjne pomysły drogowców pomagające rozładować korki. Jednym z nich jest tzw. rondo biszkoptowe.
Rondo biszkoptowe bierze swoją nazwę od popularnego ciasteczka. A skojarzenie z nim jest dość oczywiste. Szczególnie że rondo takie nie ma kształtu koła, a bardziej przypomina znak nieskończoności. Taka forma skrzyżowania sprawia, że pozwala ono na bardziej zmyślne łączenie szlaków drogowych - w jednym miejscu może się zbiegać większa liczba dróg, ewentualnie drogi te nie muszą spotykać się w jednym punkcie, a mogą dołączać się do ronda w odległości nawet kilku metrów od siebie.
Skuteczność rond biszkoptowych postanowili zbadać Amerykanie. I o ile nie przyjrzeli się oni ich przepustowości, o tyle dość dokładnie wyliczyli poziom poprawy bezpieczeństwa. Z badań przeprowadzonych na tego typu skrzyżowaniu zbudowanym w Carmel jasno wynika, że było ono w stanie ograniczyć liczbę wypadków aż o 84 proc. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wypadki i kolizje, wskaźnik jest nieco niższy. Ich liczba została ograniczona o 63 proc.
Być może aspekt bezpieczeństwa, a być może kwestia sprawniejszego łączenia kierunków ruchu sprawia, że ronda biszkoptowe zaczynają pojawiać się też w Polsce. I przykłady takie można mnożyć. Biszkoptowe skrzyżowanie o ruchu okrężnym można spotkać w Lublinie, pod Kołbaskowem, w Zakopanem, w Kołobrzegu czy Chojnicach. Obecnie skrzyżowania o kształcie kości są jeszcze nietypowe. Niedługo mogą się stać popularnym elementem architektury drogowej - drogowcy budują je coraz chętniej. A to prowadzi do pytania: jak poruszać się po rondzie biszkoptowym?
Bez względu na to, czy kierowca ma do czynienia z klasycznym rondem, czy biszkoptowym, zasady ruchu są identyczne. To oznacza m.in. pojawienie się znaku C-12 „Skrzyżowanie o ruchu okrężnym". Zanim auto wjedzie na skrzyżowanie, prowadzący powinien poszukać znaku F-10 wskazującego dozwolone kierunki jazdy na poszczególnych pasach, ewentualnie strzałek kierunkowych namalowanych na jezdni. W sytuacji, w której kierunki nie zostały doprecyzowane, z prawego pasa można pojechać w najbliższy zjazd lub prosto, a lewego pasa prosto, w lewo i zawrócić.
Kluczowa jest też kwestia pierwszeństwa na rondzie biszkoptowym. W warunkach polskich zazwyczaj przed wjazdem na skrzyżowanie pojawia się znak A-7 „Ustąp pierwszeństwa przejazdu". Bez względu na to, jak dziwaczny kształt przyjmie jezdnia, w takiej sytuacji jako pierwsze pojadą te pojazdy, które już znajdują się na skrzyżowaniu.
Na rondzie biszkoptowym nie zmieniają się też zasady dotyczące używania kierunkowskazów. Identycznie jak na każdym innym rondzie, kierowca sygnalizuje manewr opuszczenia skrzyżowania. Prawy kierunek należy włączyć na wysokości zjazdu poprzedzającego ten, z którego chce skorzystać prowadzący.