Łatwo krytykować w czambuł nasz dzisiejszy świat, ale przecież trzeba pamiętać, że kiedyś nie było bieżącej wody w domach, samochody uruchamiało się korbą, a dodzwonienie się do kogoś na innym kontynencie wymagało nadludzkiej wręcz cierpliwości. Więcej tekstów o historii motoryzacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl.
Postęp cywilizacyjny jest nieunikniony i wiele jego zdobyczy znacząco ułatwiło nam życie, tudzież uczyniło je znacznie bezpieczniejszym. Cała sztuka zdobywania życiowej harmonii polega na korzystaniu z wszelkich zdobyczy współczesności, ale ze zrozumieniem historii i jej najlepszych osiągnięć.
Minęły czasy firm karoseryjnych, tworzących każde nadwozie samochodu według indywidualnego zamówienia. Minęły, ale nie zniknęła chęć wyróżniania się z tłumu, pragnienie czerpania większej niż inni radości z życia. Warto przyjrzeć się jednej z nadwoziowych manufaktur, której imię przetrwało do dziś, ale teraz znaczy coś zupełnie odmiennego.
Wszystko zaczęło się w 1913 roku, gdy urodził się Alfredo Vignale. Już jako siedemnastolatek zdolny Włoch pracował w firmie karoseryjnej Stabilimenti Farina, prowadzonej przez Giovanniego Farinę, brata słynnego Battisty Farina, znanego jako "Pinin". Tam wprawiał się w fachu mechanika, a potem, gdy doceniono jego zdolności kształtowania arkuszy aluminium, Giovanni awansował sumiennego pracownika na kierownika działu budowy nadwozi.
Po wojnie po raz pierwszy stworzył samodzielnie nadwozie dla samochodu. Jak? Otóż najpierw zamienił swój sprawnie działający motocykl na skorodowanego wraka Fiata Topolino, do którego własnoręcznie dorobił nowe, aluminiowe nadwozie. Auto spotkało się z życzliwym przyjęciem nawet u wymagających angielskich dziennikarzy i zachęcony tym Alfredo założył w 1946 roku własną firmę, Carrozzeria Vignale, pod adresem Via Cigliano 29/31 w Turynie.
Alfredo, który w czasie swojej kariery projektował samochody dla wielu znanych producentów, dla niektórych też produkował je seryjnie. W tym znakomitym towarzystwie można znaleźć takie marki jak Ferrari, Maserati, Triumph, Lancia, Cisitalia, Abarth, OSCA, Cunningham, Tatra, Jensen i DeTomaso, ale po kolei.
Zbudowawszy dla siebie nowe nadwozie dla leciwego Topolino, Alfredo stworzył podobne dla Fiata 1100, ale tak dobrą miał reputację, że jego warsztat szybko otrzymał pierwsze prawdziwe zamówienie na wersje coupe i kabriolet dla marki Cisitalia. Wyróżniały się aerodynamicznymi kształtami, nisko przebiegającą linią dachu tudzież odważnie stosowanymi chromowanymi ozdobami.
Jak Vignale zdobył respekt Piero Dusio, właściciela Cisitalii? Bardzo prosto. Z rzadką wówczas dokładnością wykonał zaprojektowane przez Giovanniego Savonuzziego nadwozie dla modelu 202 MM, przygotowywanego na wyścig Mille Miglia.
Z zamówieniem ze strony Cisitalii wiązała się współpraca z Giovanni Michelottim, genialnym designerem, który postanowił rzucić pracę w Stabilimenti Farina i zostać wolnym strzelcem. Dwaj zdolni panowie pracowali razem przez wiele lat. Nikt tak dokładnie jak Vignale nie przekładał na język metalu projektów Michelottiego.
Firma Carrozzeria Vignale zyskała wielkie uznanie po salonie samochodowym w Turynie w 1950 roku. Alfredo pokazał harmonijny, obły prototyp Fiata 1400 Orchidea, powstały podług projektu Michelottiego i wykorzystujący podwozie najnowszego modelu Fiata. Na tym samym salonie można było ujrzeć coupe zbudowane przez Vignale dla Abartha oraz ogromny kabriolet na podwoziu amerykańskiego luksusowego wozu Packard Eight.
Dobra passa trwała. Właściciel amerykańskiej stajni wyścigowej, Briggs Cunningham, zamówił nadwozia do swoich drogowych samochodów, król Belgii zakontraktował wykonaną w jednym egzemplarzu karoserię na podwoziu Astona Martina DB2/4, a Alfredo Vignale mógł nadal utrzymać swoje przedsiębiorstwo na poziomie ekskluzywnego rękodzieła artystycznego, w epoce, gdy Pinin Farina i Bertone zmierzali ku przemysłowym formom produkcji.
Firma kwitła. Vignale budował nadwozia dla Ferrari, Alfy Romeo, Maserati i Abartha, tworząc zarazem coraz to nowe małoseryjne autka na podzespołach popularnych modeli Fiata. Na zamówienie Brytyjczyków i według projektu Michelottiego powstawał w serii samochód Triumph Italia 2000 Coupe (którego piękne nadwozie kryło prostacką technikę z TR3), a dla Lancii — Appia Convertibile. Ten ostatni wóz zmusił pana Vignale do pójścia w ślady kolegów z większych firm nadwoziowych i zakupienia większego lokalu fabrycznego.
Gigantyczny wzrost popularności aut typu GT oznaczał dużo pracy dla Maserati. Alfredo Vignale karosował modele 3500GT Spyder, Sebring Coupe, Mexico Coupe oraz Indy Coupe, a po zakończeniu serii kabrioletów dla Lancii, kolejny wóz dla tej marki, tym razem na bazie modelu Flavia. Niestety w tym momencie skromny i niechętny publicznym wystąpieniom Vignale musiał rozstać się z Michelottim. Ten ostatni uznał bowiem, że jego sława zbytnio tłamszona jest w istniejącym układzie i postanowił założyć własną manufakturę.
Vignale zbudował Jensena Interceptora dla Brytyjczyków, ale bieżące dochody pochodziły z wytwarzania samochodów krótkoseryjnych na mniej wyrafinowanych podwoziach. Takimi były na przykład coupe Samantha z podzespołami Fiata 125 czy Gamine, retrokabriolet na bazie Fiata 500. W 1967 roku Carrozzeria Vignale pokazała stworzony w jednym egzemplarzu Shooting Brake z mechaniką Ferrari 330GT 2+2 oraz powstały na zamówienie czechosłowackiej Tatry prototyp Tatry 613 (którą wprowadzono do produkcji seryjnej dopiero w 1973 roku). Notabene Vignale proponował Tatrze także prototyp w wersji coupe, którym komunistyczne władze Czechosłowacji zupełnie się nie zainteresowały.
Niestety koniunktura pod koniec lat 60. już nie sprzyjała małym firmom karoseryjnym. Nie wystarczały piękne linie, chromowane otwory na bokach komory silnika, charakterystyczne wyloty powietrza za przednimi kołami i nienaganna jakość wykonania. W 1969 Alfredo Vignale sprzedał firmę Argentyńczykowi DeTomaso i trzy dni później zginął w wypadku, prowadząc swoje ukochane Maserati. Z otrzymanej za swoją firmę gotówki nie zdołał skorzystać.
Marki DeTomaso, Ghia i Vignale znacznie później nabył Ford, z którymi fabryka Vignale pod Turynem miała już wcześniej związek: produkowano tam bowiem nadwozia samochodu DeTomaso Pantera z amerykańskim silnikiem V-8. W 1993 roku Ghia pokazała prototyp koncepcyjny o nazwie Aston Martin Lagonda Vignale (Aston również wtedy należał do Forda), a od 2015 roku nazwa ozdabia najlepiej wyposażone wersje różnych modeli Forda. Tyle zostało z pięknej historii sumiennego artysty, jak nikt inny kształtującego arkusze aluminium...
***
Zamierzam opowiedzieć w kolejnych miesiącach historię najciekawszych firm karoseryjnych, które kreowały samochodową modę w czasach, gdy przepisy i regulaminy nie zmusiły jeszcze producentów aut do daleko idącej uniformizacji.