Do Sądu Najwyższego trafił spór między pracownikiem a pracodawcą. Jak opisuje sprawę Business Insider, kierownik działu sprzedaży poszedł na zwolnienie L4 w celu uniknięcia zwolnienia z pracy. Firma zażądała od niego w tym czasie zwrotu służbowego auta, laptopa i telefonu – pracownik jednak nie zastosował się do polecenia. Obie strony nie doszły do porozumienia, a sprawa ostatecznie trafiła do Sądu Najwyższego.
Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Nikt nie odpuścił
Wspomniany pracownik, w trakcie pobytu na zwolnieniu, dostał maila z żądaniem zwrotu służbowego samochodu, laptopa i telefonu. Firma poprosił jednocześnie o wskazanie miejsca, z którego samochód miał być odebrany następnego dnia po wysłaniu wiadomości. Jednocześnie pracodawca wysłał pocztą dokument cofający upoważnienia do prowadzenia służbowego auta.
Pracownik uznał, że będąc niezdolnym do pracy, nie musi reagować na służbowe maile, a tym samym wydawane w nich polecenia. W konsekwencji firma zwolniła go dyscyplinarnie. Mężczyzna odwołał się od tej decyzji, a sprawa ostatecznie trafiła do sądu.
Sąd przypomniał, że zatrudniony jedynie dysponuje sprzętem przekazanym mu przez pracodawcę. To oznacza, że firma może w każdym momencie żądać jego zwrotu i to niezależnie od tego, czy kończy z nim współpracę, czy nadal utrzymuje z nim stosunek pracy.
W odniesieniu do przywołanego przypadku SN wyjaśnił, że prawo nie reguluje tego, jak ma postępować pracodawca w sytuacji, gdy pracownik znajduje się na zwolnieniu. Tym samym firma ma prawo wystąpić z żądaniem o zwrot powierzonego mienia, w tym samochodu służbowego, nawet jeśli pracownik jest na zwolnieniu. Co więcej, on musi to polecenie wykonać.
Według Sądu Najwyższego niezastosowanie się do polecenia pracodawcy stanowi ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. To jednocześnie daje to firmie powody do zwolnienia go dyscyplinarnie.
Źródło: Business Insider