Dziś postanowiliśmy poszerzyć zestaw wiedzy mało potrzebnej, ale za to brzmiącej mocno interesująco, którą zbieramy w naszym serwisie. Bo nie każdy kierowca wie, że samochody już od lat otrzymują w ramach wyposażenia standardowego nie tylko koła, kierownicę, fotele czy prędkościomierz, ale również... otwieracz do butelek. Tak, zgadza się! To zaczęło się już w roku 1972.
Producenci motoryzacyjni są znani ze zmyślności. Przykład? Zajrzyjcie pod klapkę wlewu paliwa Skody Fabii III. Tam producent ukrył skrobaczkę do szyb. Ewentualnie otwórzcie schowek pod fotelem pasażera w Peugeocie 206. Tam Francuzi chowali lewarek służący do zmiany koła na zapasowe. Pewnie pomyślicie w tym punkcie, że identycznie jest i w tym przypadku. W aucie jest pewnie jakaś sekretna skrzyneczka, w której narzędzie do otwierania butelek zostało skrzętnie schowane przed oczami kierującego i pasażera. Tu musimy was jednak rozczarować. Czegoś takiego nie ma.
Otwieracz do butelek w samochodzie nie jest ukryty. On znajduje się na pełnym widoku zarówno kierowcy, jak i pasażerów. Tyle że na pierwszy rzut oka wcale otwieraczem nie jest. To raczej przedmiot, który w tym charakterze można wykorzystać. A konkretnie mówimy o metalowej klamrze pasów bezpieczeństwa wpinanej do zapinki czy też zamka. Przy pomocy klamry można otworzyć kapsel tak naprawdę na dwa sposoby:
Pisaliśmy wcześniej, że wszystko zaczęło się w roku 1972, bo dokładnie wtedy w Polsce pojawił się obowiązek wyposażania pojazdów w pasy bezpieczeństwa na przednich fotelach.
Pisząc o otwieraniu butelek w samochodzie musimy wspomnieć o trzech jeszcze rzeczach. Konkretnie chodzi o to: