Więcej ciekawych newsów motoryzacyjnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Przepisy dotyczące abonamentu radiowo-telewizyjnego nie mają litości. W ich głos abonament trzeba zapłacić za każdy odbiornik. Bez względu na fakt czy ten stoi w domu, czy jest np. zamontowany w samochodzie. I nie, to nie jest żart. Kontrole pracowników Poczty Polskiej zdarzają się. Ci fotografują pojazd i zamontowany w nim radioodbiornik, a następnie namierzają właściciela auta i wysyłają mu na adres domowy informację o karze.
W tym punkcie warto omówić dwa przypadki.
W roku 2023 pojawiły się podwyżki miesięcznego abonamentu za radioodbiornik w samochodzie. Kierujący musi zapłacić 8,7 zł. W roku 2022 opłata wynosiła 7,5 zł. Czy właściciel samochodu może liczyć na "rabat"? Tylko w jednym przypadku. Mowa o sytuacji, w której opłaci abonament za rok z góry. Zapłaci 94 zł, zamiast 104,40 zł.
Ile wynosi kara za brak opłaty? To 30-krotność stawki miesięcznej opłaty, a więc dziś dokładnie 261 zł. Co więcej, poczta naliczy też zaległe opłaty abonamentowe, ale tylko w przypadku, w którym odbiornik był zarejestrowany, a jego posiadacz przestał opłacać abonament.
Znane są historie z wezwaniami do opłacenia abonamentu wysyłanymi przez Pocztę Polską do właścicieli samochodów. Jedynym dowodem uzasadniającym pismo jest zdjęcie radioodbiornika zrobione przez szybę samochodu. Tylko czy takie wezwanie ma moc prawną? Prawnicy mają szereg wątpliwości. Ich zdaniem kontrola musi obejmować weryfikację czy stan urządzenia umożliwia natychmiastowy odbiór programu. Kontroler powinien uruchomić radioodbiornik lub poprosić o jego włączenie posiadacza auta. Tylko w ten sposób sprawdzi czy działa. Bez tego nie ma mowy o skutecznym dochodzeniu opłaty karnej.
Kontroler powinien uruchomić radioodbiornik tyle że... kierowca nie musi wpuścić go do samochodu. Warto o tym pamiętać.