Autonomiczne taksówki to nie przyszłość. To teraźniejszość. On sprawdził, jak jeżdżą

Taksówki poruszające się po ulicach miast bez kierowcy - mogłoby się wydawać, że to wizja odległej przyszłości. Dla polskich pasażerów może tak, ale dla amerykańskich już nie. To za sprawą taksówek Waymo. W podróż jedną z nich wybrał się polski twórca - Kuba Klawiter.

Ubolewamy nad tym, że w sprawie autonomicznej taksówki piszemy w formie relacjonowana czyjejś relacji. Skoro jednak nie mieliśmy okazji sprawdzić tego na własnej skórze, chętnie podzielimy się filmem polskiego twórcy internetowego - Kuby Klawitera, który będąc w Phoenix, postanowił sprawdzić, jak wygląda podróżowanie autem bez kierowcy. 

Za autonomicznymi samochodami zamawianymi przez aplikację stoi Waymo - firma należąca do technologicznego giganta Alphabet (spółki macierzystej Google). To światowy lider w kwestii autonomizacji pojazdów, który jako pierwszy oddał do użytku taką usługę. Ich pojazdy od lat przemierzają kilometry bez kierowców, ale dopiero od niedawna mogą zabrać pasażerów w ramach komercyjnego przejazdu. Usługa ta nazywa się Waymo One i została uruchomiona jeszcze w 2018 roku, ale użytkownicy mogli z niej skorzystać po raz pierwszy dopiero w październiku 2020 roku.

W podróż autem z pustym fotelem kierowcy mogą się wybrać mieszkańcy dwóch miast - Phoenix oraz San Francisco. Jak dowiadujemy się z filmu - żeby skorzystać z aplikacji, należy w ustawieniach sklepu, z którego ją pobieramy, ustawić USA jako domyślny kraj, a także dodać kartę płatniczą z amerykańskim adresem. To może być dużą przeszkodą dla turystów, którzy chcieliby wypróbować taki przejazd, ale autorowi nagrania udało się spełnić wszystkie wymagania.

Tutaj zobaczysz film

 

Zamówienie przejazdu wyglądało na dość intuicyjne, a czas oczekiwania miał wynieść 8 minut. Aplikacja daje możliwość wpisania dwóch liter, które będą wyświetlane na taksówce, aby ułatwić identyfikację. Po kilkunastu minutach pojawił się biały Jaguar I-Pace wyposażony w zestaw kamer oraz radarów. Zgodnie z oczekiwaniami - w środku nie było nikogo. Samochód zatrzymał się w wyznaczonym miejscu, a po wybraniu w aplikacji funkcji odblokowania drzwi, wysunęły się klamki. Twórca nie krył ekscytacji, ale przyznał też, że jest dziwnie, chociażby ze względu na muzykę, która brzmiała dość tajemniczo.

Autonomiczna taksówkaAutonomiczna taksówka fot. Waymo

Na ekranie umieszczonym z tyłu pojazdu znajdował się przycisk do rozpoczęcia jazdy. Po ruszeniu auto wydało jeszcze komunikat przypominający o zapięciu pasów i ciekawostka. Kamerzystka nie zapięła prawidłowo pasów bezpieczeństwa. Zrobiła to w taki sposób, by oszukać czujniki i pas przełożyła za swoimi plecami. Po chwili od rozpoczęcia przejazdu z samochodem połączyła się pomoc techniczna. Uprzejma pani zwróciła uwagę, że bezpieczeństwo jest dla nich priorytetowe, dlatego prosi o prawidłowe zapięcie pasów.

Autonomiczny jaguar bardzo dobrze radził sobie w miejskim ruchu. Prawidłowo zatrzymywał się na skrzyżowaniach, ustępował pierwszeństwa, skręcał czy ustawiał się na odpowiednim pasie. W pewnym momencie podróży, na jezdnię weszła kobieta, przechodząc w miejscu, gdzie nie było przejścia dla pieszych. Widziała nadjeżdżający pojazd, a wszystko wskazywało na to, że samochód zdąży przejechać, zanim kobieta wejdzie na zajmowany przez niego pas jezdni. Mimo to czujniki zauważyły pieszą, a komputer sterujący podjął decyzję o zatrzymaniu. Auto ruszyło zaraz po tym, jak kobieta zeszła z jezdni.

Autor materiału zwrócił także uwagę na to, że pojazd porusza się dość sprawnie i z normalnymi prędkościami. Nie było mowy o "zamulaniu". Według kamerzystki samochód jechał bardzo płynnie i bez gwałtownych czy niespodziewanych manewrów.

Przyznam szczerze, że już samo nagranie zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Zwłaszcza że był to pojazd, który wewnątrz praktycznie nie różnił się od zwykłej wersji. Wyposażony był w kierownicę i pedały jak w zwykłe auto. O autonomicznej jeździe wciąż się mówi w kontekście testów i eksperymentów lub jako systemów wspomagających kierowcę. Widok samochodu, który sam daje sobie radę z miejskim ruchem, jest czymś imponującym. W sieci można było już zobaczyć, że Tesla również radzi sobie całkiem nieźle z autonomiczną jazdą, ale zawsze było to pod kontrolą kierowcy i czasem zdarzały się błędy. Tutaj technologia jest na tyle zaawansowana, że jej twórcy byli na tyle pewni jej działania, że zdecydowali się ją oddać w ręce pasażerów. Oczywiście działa ona tylko na ograniczonym obszarze. Wciąż jest to jednak duże osiągnięcie, które pokazuje, że autonomiczne samochody to nie wymysł rodem z filmów science fiction, ale możliwy scenariusz, przynajmniej w niektórych miastach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.