"W służbie spotykamy się z różnymi sytuacjami. I nigdy nie wiemy, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, bądź czym kierować…" taki opis policjanci z Ostrowca Świętokrzyskiego zamieścili pod nagraniem z dość nietypowej interwencji. W tym przypadku jeden z funkcjonariuszy musiał zabawić się stróża prawa rodem z dzikiego zachodu. Cóż, jaki kraj, taki dziki zachód.
Do zaskakującego zdarzenia doszło w zeszły piątek 30 grudnia, tuż przed godz. 15. Do policjantów z Ostrowca Świętokrzyskiego wpłynęło zgłoszenie o woźnicy, który prawdopodobnie kierował furmanką pod wpływem alkoholu. Nie czekając chwili, policjanci wyruszyli w teren. Na wskazanym miejscu w Nowej Dębowej Woli, zastali furmankę z sianem, która blokowała jeden z pasów ruchu okolicznej drogi.
Okazało się, że na wozie leżał ledwie przytomny i zarazem kompletnie pijany 62-letni mężczyzna. By bezpiecznie przeprowadzić dalsze czynności, jeden z funkcjonariuszy chwycił za lejce, kierując konia ciągnącego furmankę na dalsze pobocze, odblokowując tym samym jezdnie. Po wszystkim policjanci zajęli się woźnicą, który orientując się, że znalazł się w tarapatach, zaczął nieco przygnębionym głosem powtarzać "o jeju". To samo mogli powiedzieć policjanci, gdy zobaczyli wynik, jaki wskazał alkomat po zbadaniu woźnicy - ponad 3 promile alkoholu.
Jak przekazała redakcji polsatnews.pl Oficer prasowa KPP w Ostrowcu Świętokrzyskim podkom. Ewelina Wrzesień, po policyjnej interwencji mężczyzną, a także jego koniem i resztą ruchomości zajęli się sąsiedzi. Za prowadzenie zaprzęgu konnego w stanie nietrzeźwości grozi mu teraz 2,5 tys. zł mandatu.