Pochwalił się swoją głupotą w internecie. "Nie będę teraz po heblach dawał" - i pojechał na czerwonym

Internet to wspaniałe narzędzie, które niektórzy ochoczo wykorzystują, by pokazać światu swoją głupotę. Jeden z kierowców podzielił się nagraniem, którym udowadnia, że kierowanie autem nie jest dla niego.

Nagrania z wideorejestratorów publikowane w internecie często obnażają głupotę kierowców, ale zwykle publikowane są przez świadków zdarzenia. Tym razem było inaczej. Materiałem postanowił pochwalić się sam bohater, popełniający wykroczenie. Nie była to pomyłka ani ludzki błąd, a zignorowanie czerwonego światła z pełną premedytacją.

Więcej materiałów z dróg publikujemy na stronie Gazeta.pl

Jeśli wierzyć znakom i opisowi pod filmem, auto wyposażone w wideorejestrator porusza się drogą krajową nr 7. Już na początku nagrania w kadrze pojawia się znak z ograniczeniem prędkości do 70 km/h. Z danych zapisanych przez kamerę widać, że kierowca zupełnie zignorował ograniczenie i dalej jechał z prędkością ok. 100 km/h. W oddali widać sygnalizator świetlny, na którym właśnie zapaliło się żółte światło. Kierowca postanowił również zignorować ten fakt i kontynuować jazdę. Zaskoczyło to nawet pasażerkę, która zwróciła mężczyźnie uwagę, niestety bezskutecznie. Auto przemknęło przez skrzyżowanie, mimo tego, że od kilku sekund sygnalizator nadawał czerwone światło. "Nie będę teraz po heblach dawał" - tłumaczy się autor nagrania.

Chwilę później mina musiała mu mocno zrzednąć, bo w lusterku zobaczył niebieskie sygnały. W tym przypadku idealnie pasuje powiedzenie "więcej szczęścia, niż rozumu", gdyż okazało się, że uprzywilejowany pojazd transportował krew. Przyszła więc chwila rozluźnienia, a kierowca odbył jeszcze krótką dyskusję z pasażerką, która próbowała przekonać go, że miał wystarczająco duży zapas, aby bezpiecznie zatrzymać się przed skrzyżowaniem. Śmiem twierdzić, że bezpieczniej by było, gdyby zamienili się miejscami w samochodzie. Z rozmowy dowiedzieliśmy się jeszcze, że bohater nagrania miał już na swoim koncie zestaw punktów karnych i jak sam przyznał, gdyby dostał mandat, to musiałby uważać. Brawo za logiczne rozumowanie. Na samym końcu materiału, okazało się, że autem podróżuje także małe dziecko. To jeszcze bardziej stawia inteligencję kierowcy pod znakiem zapytania.

Nagranie możecie zobaczyć poniżej.

 

Problem z oceną odległości?

Kierowca uznał, że manewr hamowania byłby zbyt gwałtowany i bezpieczniej będzie przejechać na czerwonym świetle. Czy faktycznie? Na podstawie słupków można określić, że w momencie zapalenia się żółtego światła, odległość od skrzyżowania wynosiła ok. 150-170 metrów. Przyjmijmy czas reakcji i zadziałania układu hamulcowego wynoszący sekundę. W tym czasie auto przejechałoby ok. 35 metrów. Na zatrzymanie zostałoby więc jeszcze ponad 100 metrów. Jaka droga jest potrzebna, aby zatrzymać pojazd z prędkości ok. 100 km/h? Większość współczesnych samochodów potrafi to zrobić, przejeżdżając mniej niż 40 metrów. Jak widać, odległość była wystarczająco duża. Zabrakło czegoś innego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.