Wyrok TK ws zatrzymywania praw jazdy. Kierowcy mogą walczyć o zwrot dokumentu i odszkodowania. Muszą się jednak pospieszyć

Niedawne orzeczenie Trybunału konstytucyjnego postawiło na głowie kwestie zatrzymywania prawa jazdy za przekroczenie prędkości. Według prawników o odzyskanie zatrzymanego dokumentu może walczyć więcej osób niż sądzono - nawet ci kierowcy, którzy przyjęli mandaty. Co więcej niesprawiedliwie ukaranym należy się odszkodowanie.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który zatrzymywanie kierowcom praw jazdy, uznał za niekonstytucyjne, namieszał w aktualnych przepisach. TK uznał, że procedura jest niezgodna z regułami ustalonymi w najważniejszym akcie prawnym w Polsce. Tym samym sędziowie nie tylko otworzyli furtkę kierowcom do odzyskania dokumentów, ale według prawników specjalizujących się w prawie drogowym, także dali ukaranym kierowcom możliwość walczenie o odszkodowania za niesłuszne kary. 

Przypomnijmy. Trybunał Konstytucyjny w połowie grudnia br. orzekł, że niezgodne z Konstytucją RP są przepisy dotyczące zatrzymywania przez starostów prawa jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h lub przewożenie niedozwolonej liczby osób. Trybunał nie rozpatrywał jednak, czy legalne jest w takich przypadkach zabieranie prawa jazdy, ale przyjrzał się, czy sama procedura w przypadku tej kary jest zgodna z zasadami zapisanymi w Konstytucji. Kwestią sporną było to, czy sama informacja o popełnieniu wykroczenia, a nie prawomocne rozstrzygnięcie (przyjęcie mandatu lub wyrok sądu) są wystarczającą podstawą prawną do wydania decyzji o zatrzymaniu dokumentu.  

 Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Wyrok zgłębił dziennik.pl wraz z ekspertami z dziedziny prawa drogowego. Według nich prawo do odwołania i wcześniejszego zwrotu prawa jazdy mają także ci kierowcy, którzy przyjęli mandat. Jak to możliwe?  

Cytowany przez dziennik.pl adwokat dr Michał Skwarzyński uważa, że samo przyjęcie mandatu karnego w takich przypadkach nie zawsze oznacza, że kierujący ma zamkniętą drogę do dowołania. Ekspert przywołuje tu ważną kwestię. Co istotne walczyć o swoje mogą osoby, które zostały przyłapane na niewielkim przekroczeniu wspomnianego limitu 50 km/h (np. o 1 lub 2 km). W takich przypadkach wystarczy powołać się na błąd urządzenia pomiarowego, który wynosi co najmniej 3 km/h.

Zobacz wideo

Zgodnie z prawem musi on być uwzględniany w postępowaniu administracyjnym - oczywiście zawsze na korzyść oskarżonego. Problem w tym, że w dzisiejszych realiach kierowca jest pozbawiony takiej procedury, bo decyzję o zatrzyamniu prawa jazdy wydają strości na podstawie pomiaru policjantów. Według Skwarzyńskiego takim osobom przysługuje prawo do wznowienia postępowania administracyjnego, w ramach którego organ będzie musiał ustalić, czy zostały spełnione przesłanki do wydania decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy, czy nie. 

Można się odwoływać, ale zostało mało czasu 

Każdy kto chce walczyć o sprawiedliwość i uważa się za pokrzywdzonego, ma teraz otwartą drogę. Jednak na złożenie odwołania zostało już niewiele czasu. Ekspert przypomina, że zgodnie z przepisami wniosek o wznowienie postępowania na skutek wyroku TK można złożyć w terminie jednego miesiąca od dnia wejścia w życie orzeczenia. Przypomnijmy, że wyrok zaczął obowiązywać 19 grudnia 2022 r., czyli od momentu jego publikacji w Dzienniku Ustaw.  

Można walczyć nie tylko o prawo jazdy, ale i odszkodowanie 

Wypowiadający się na łamach dziennika.pl ekspert poruszył też inną ważną kwestię. Kierowcy, którym uda się skutecznie podważyć decyzję administracyjną o zatrzymaniu prawa jazdy, będą mogli domagać się także odszkodowania od Skarbu Państwa na podstawie art. 161 par. 3 k.p.a albo na drodze cywilnej. 

Mecenas Iwona Wachel, który prowadziła już kilkanaście spraw dotyczących odszkodowania za niesłusznie zatrzymane prawo jazdy wyjaśnia, że tryb dochodzenia roszczeń za niezasadnie zatrzymane prawo jazdy jest podobny do postępowania w sprawach związanych z odszkodowaniem za niesłuszne tymczasowe aresztowanie. Odszkodowania dochodzi się na drodze cywilnej, po zakończonej sukcesem sprawie karnej.  

Odszkodowanie należy się m.in. za utracone korzyści, np. z powodu braku możliwości wykonania zawodu (utrata prawa jazdy przez zawodowych kierowców), poniesione koszty na dojazdy do pracy dla osób mieszkających po za dużymi aglomeracjami, gdzie nie ma dostępu do środków transportu publicznego itd. Według wspomnianej prawniczki takie odszkodowania są bardzo łatwe w wyliczeniu. Jak radzi Wachel, lepiej tu starać się o odszkodowanie niż zadośćuczynienie, którego kryteria są mniej jasno określone. 

Rząd umywa ręce, sprawę zrzuca na starostów 

Wyrok TK oznacza też inną ważną kwestię. Procedura nakładania kar musi być zmieniona. O zmiany w legislacji od momentu opublikowania wyroku TK apelują samorządy. Związek Powiatów Polskich stoi na stanowisku, że konieczne są tu zmiany w legislacji.  

Rząd jednak nie widzi takiej potrzeby. Wiceminister zapytany przez PAP o prace nad modyfikacją przepisów ws. zatrzymywania praw jazdy, nie dał samorządowcom żadnych złudzeń. 

Nie musimy nic zmieniać, ponieważ Trybunał nie oczekuje zmiany prawa. TK oczekuje od starostów, aby zmienili praktykę. Oznacza to, że starostowie przed wydaniem decyzji będą musieli odbierać stanowisko w sprawie zdarzenia od kierującego pojazdem i od policji - zaznaczył Warchoł.  

Wiceminister dodał, że starostowie będą mieli teraz obowiązek wysłuchania kierowców i ewentualnego dopytania policji w razie jakichkolwiek wątpliwości, zanim zdecydują o zatrzymaniu prawa jazdy.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.