Diesle nie przepadają za mrozami. Mimo wszystko silniki zasilane olejem napędowym w stosunku do aut elektrycznych okazują się wręcz "mrozolubne". Co stanowi główną przeszkodę w elektryku? Nie chodzi o problemy z rozruchem jednostki napędowej. Chodzi o to, że bateria trakcyjna – identycznie jak akumulator w aucie spalinowym – przy niskich temperaturach ogranicza swój potencjał elektryczny. To przekłada się na zasięg.
Niskie temperatury spowalniają reakcje chemiczne zachodzące w baterii. To oznacza mniejszą zdolność do oddawania energii elektrycznej. Jednocześnie z uwagi na intensywną pracę np. układu ogrzewania, rośnie też zapotrzebowanie układu napędowego na energię.
Samochód elektryczny na mrozie traci nawet jedną trzecią zasięgu!
Niższy zasięg samochodów elektrycznych na mrozie. To hasło, które choć funkcjonuje w motoryzacji od początku historii e-pojazdów, było to tej pory trochę legendą. Nie do końca wiadomo było bowiem o ile ten zasięg rzeczywiście spada w sytuacji, w której słupek na termometrze chowa się poniżej granicy 0 stopni Celsjusza. To postanowiła dokładnie zbadać amerykańska organizacja Recurrent. I o miarodajności jej próby niech świadczy chociażby fakt, że na wyciągnięcie wniosków pozwoliła analiza eksploatacji 13 modeli i zanonimizowane dane zaciągnięte w sumie z 7 tysięcy pojazdów jeżdżących w USA.
Wyznacznikiem maksymalnego zasięgu pojazdu elektrycznego stała się ilość kilometrów pokonana przez właściciela przy temperaturze na poziomie 21 stopni Celsjusza. Następnie badacze sprawdzali jak wartość zmieniła się w sytuacji, w której na dworze panowało od -1 do -7 stopni Celsjusza. Różnice? Te wynosiły od 3 do 32 proc. Rozbieżności mogą być zatem potężne. I potężne okazują się przede wszystkim wtedy, gdy mówimy o tanim pojeździe wyposażonym w akumulator o niskiej pojemności.
Samochód elektryczny, zasięg i mróz. Wyniki badania
Które samochody elektryczne tracą najmniej zasięgu w czasie mrozów? Oto pełna lista utraty zasięgu opracowana na podstawie badania Recurrent:
- Jaguar I-Pace – 3 proc.
- Audi e-tron – 8 proc.
- Tesla Model X – 15 proc.
- Tesla Model Y – 15 proc.
- Tesla Model 3 – 17 proc.
- Hyundai Kona – 19 proc.
- Tesla Model S – 19 proc.
- Nissan Leaf – 21 proc.
- VW e-Golf – 23 proc.
- BMW i3 – 24 proc.
- Ford Mustang Mach-E – 30 proc.
- VW ID.4 – 30 proc.
- Chevrolet Bolt – 32 proc.
30 proc. zasięgu mniej? Ogranicz efekt. Są sprytne sposoby
30-proc. utrata zasięgu to wynik... dość drastyczny. Oznacza, że dla przykładu Volkswagen ID.4 zamiast powiedzmy 300, pokona tylko 200 km. W mieście problem jest symboliczny. Wystarczy częściej ładować auto. W trasie oznacza już jednak poważne wydłużenie dalszej podróży. Zamiast np. jednego, konieczne będą dwa ładowania. Czy są jednak sposoby, aby starać się zwiększyć zasięg elektryka zimą? Stosować można kilka technik. Mowa o:
- ograniczeniu zużycia energii poprzez wyłączenie zbędnych odbiorników prądu. Kierowca powinien zastanowić się nad koniecznością korzystania z podgrzewania foteli, kierownicy czy np. funkcji elektrycznie składanych lusterek lub follow me home.
- warto zaplanować zimowe ogrzewanie kabiny pasażerskiej w taki sposób, aby dokonało się przed odłączeniem pojazdu od gniazdka. W takim przypadku energia zużyta podczas nagrzewania wnętrza będzie pochodzić z sieci, a nie akumulatora.
- w przerwach w czasie jazdy warto podłączać auto do ładowarki – nawet takiej o niskiej mocy. To doładuje baterię, ale też sprawi, że utrzymana zostanie jej temperatura.
