Producenci telefonów prześcigają się w coraz to bardziej zaawansowanych funkcjach, które mogłyby przyciągnąć nowych klientów. Okazuje się, że wybór odpowiedniego urządzenia ma duże znaczenie, zwłaszcza gdy przemierzamy odludzie, gdzie o dobrym zasięgu sieci telefonicznej można tylko pomarzyć. Przekonali się o tym podróżujący z Los Angeles.
We wtorek (13.12) pewna młoda para przemierzała kalifornijski National Forest w Los Angeles . W pewnym momencie ich samochód zsunął się z drogi i wpadł do kanionu Monkey, lądując ok.100 m niżej. Co zaskakujące, mimo poważnego dachowania dwudziestolatkom udało się przeżyć. Po wydostaniu się z rozbitego pojazdu, nie mając zasięgu sieci komórkowej, udało się im się wezwać pomoc. Jak to możliwe?
Okazało się, że korzystali z najnowszego modelu telefonu od popularnego producenta z logiem nadgryzionego jabłka. Przy prezentacji nowej serii iPhone'ów (modele 14), jedną z najbardziej istotnych funkcji okazała się możliwość wezwania pomocy za pomocą sieci satelitarnej. Właśnie to uratowało ich przed tarapatami. Para za pomocą krótkich wiadomości tekstowych skontaktowała się ze stacją Crescenta Valley w departamencie szeryfa hrabstwa Los Angeles.
To na szczęście pozwoliło służbom namierzyć ich położenie. Na miejsce wysłano helikopter ratowniczy, za pomocą którego wyciągnięto mężczyznę i jego partnerkę. Para wkrótce została przetransportowana do szpitala, jednak jak się okazało, nie odniosła poważnych obrażeń.
Wielu internautów zauważa, że wypadek przerodził się w kampanię reklamową, o jakiej Apple mogło tylko pomarzyć. Miejmy jednak nadzieję, że inni użytkownicy nigdy nie będą musieli korzystać z omówionej funkcji.