Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Tegoroczna zima zaskoczyła. Wielu nie pamięta już, kiedy ostatnio grudzień był aż tak obfity w opady śniegu. Jest to wyzwanie dla kierowców, którzy przed wyjazdem muszą dopilnować, aby ich samochód został porządnie odśnieżony. Przepisy są bowiem coraz ostrzejsze, mandat możemy otrzymać nawet za ślady śniegu na dachu. Kwoty mandatów również uległy znacznemu podwyższeniu.
O ile w poprzednich latach za nieodśnieżony samochód groziła nam kara do 500 zł, o tyle teraz jest to aż 3000 zł. Ma to na celu zmotywowanie kierowców do doprowadzenia swojego samochodu do porządku przed wyruszeniem w drogę. Brak czasu, pośpiech, czy, co gorsza, zwykłe zapomnienie nie są wytłumaczeniem. Kierując autem, którego stan jest niezgodny z przepisami, stwarzamy realne niebezpieczeństwo na drodze. Dotyczy to również szyb i lusterek pokrytych szronem.
Jazdą ''na czołgistę'' nazywamy sytuację, w której kierowca, aby zapewnić sobie choć trochę widoczności, prowadzi auto z oczyszczonym jedynie niewielkim fragmentem w oblodzonej przedniej szybie. Policja zwraca na to szczególną uwagę, tak samo, jak na nieodśnieżony samochód.
Za jazdę w taki sposób również grozi mandat w wysokości 3000 zł. Nieco łagodniej traktowane jest prowadzenie auta z zamrożonymi światłami lub zaśnieżoną tablicą rejestracyjną. Za to wykroczenie możemy być ukarani mandatem w wysokości 300 zł. Znacznie niższa kwota nie zwalnia nas z odpowiedzialności za stan auta. Światła w przypadku oblodzenia nie oświetlają drogi w wystarczającym stopniu. Jeśli nie będziemy tego pilnować, to w przyszłych latach możemy spodziewać się podwyższonych kar.