Prognoza na najbliższe dni nie brzmi najlepiej. W serwisie Gazeta.pl pisaliśmy m.in. o tym, że temperatury na dworze mogą spaść nawet do -17 stopni Celsjusza. Taka informacja powinna być szczególnie alarmująca dla właścicieli diesli. Silniki wysokoprężne, a właściwie to ich paliwo oraz środek AdBlue, nie przepadają za zimnem. Są jednak sposoby na radzenie sobie z problemami.
Które rejony Polski są szczególnie zagrożone? Mrozy początkowo uderzą w południową część kraju. Na baczności powinni się mieć kierowcy mieszkający w okolicach Nowego Sącza, Tarnowa, Bielska-Białej, Krakowa, Katowic, Rzeszowa, Wałbrzycha, Lublina, Kielc, Częstochowy czy nawet Piotrkowa Trybunalskiego i Radomia.
W pierwszej kolejności zajmijmy się kwestią paliwa. Olej napędowy zamarza? Nie do końca. W zbiorniku auta nie powstanie wielki sopel. Problem dotyczy raczej diesla zebranego w przewodach paliwowych. Pod wpływem działania mrozów wytrąci się z niego parafina. Ta następnie stwardnieje i skutecznie zatka przepływ oleju napędowego do pompy wysokiego ciśnienia i wtryskiwaczy. Skutek jest prosty. Choć rozrusznik będzie kręcił z normalną siłą, jednostka napędowa o poranku nie odpali.
W sytuacji, w której olej napędowy zamarznie, a właściwie to wytrąci się z niego parafina, kierowca musi ogrzać układ paliwowy. Ogrzać najlepiej stawiając auto w garażu. Co więcej, konieczne może być czyszczenie przewodów i wymiana filtra paliwa.
Całe szczęście wytrącanie się parafiny z oleju napędowego jest mechanizmem dobrze znanym na rynku paliwowym. Właśnie dlatego operatorzy stacji paliw opracowali zimowy olej napędowy. Ten pojawił się na polskich stacjach już 16 listopada 2022 roku, a charakteryzuje się tym, że wytrzymuje mrozy dochodzące do -20 stopni Celsjusza. Rada? Przed nadchodzącymi mrozami zatankuj auto do pełna. Do zbiornika nalejesz zatem paliwo typowo zimowe i zminimalizujesz ryzyko wytrącenia się parafiny z oleju napędowego.
W sytuacji, w której paliwa w zbiorniku masz dużo, ale ostatni raz tankowałeś przed 16 listopada – bo rzadko jeździsz autem – możesz pomyśleć np. o dolewce depresatora do baku. Środki tego typu są dostępne nawet w marketach. Nie mają wysokich cen.
Z marznącym paliwem w dieslu można poradzić sobie naprawdę łatwo. Dużo gorsza sytuacja dotyczy płynu AdBlue. AdBlue to nic innego jak roztwór mocznika. Ten jest wtryskiwany do konwertera SCR obowiązkowego w nowoczesnych dieslach. Cały proces pozwala na redukcję nawet 99 proc. tlenków azotu z gazów wydechowych. Tyle że roztwór mocznika jest jeszcze mniej odporny na niskie temperatury od oleju napędowego. Tak, w układzie co prawda montowane są grzałki. Działają one jednak wyłącznie w czasie jazdy. Nie postoju.
AdBlue przy temperaturze wynoszącej -17 stopni Celsjusza i po całonocnym parkowaniu pod chmurką, może zamarznąć. Choć po rozruchu silnika rozgrzeją go grzałki, płyn przepływając w układzie będzie pozostawiał kryształki mocznika. Te doprowadzą do wyświetlenia komunikatu o błędzie i ograniczenia sprawności układu. To raz. Dwa wytrącenie się kryształków sprawi, że AdBlue stanie się bardziej wodą, niż roztworem mocznika. To osłabi jego właściwości i spowoduje, że kolejnej nocy środek zacznie być jeszcze bardziej podatny na marznięcie.
Ważna informacja. AdBlue zamarza już przy -11 stopniach Celsjusza. Pamiętajcie o tym nie tylko podczas nadchodzącej fali mrozów.
Tak naprawdę jest jedna skuteczna metoda radzenia sobie z marznącym AdBlue. Najlepiej aby przy tak silnych mrozach, samochód po prostu zaparkować w garażu. Wtedy roztwór mocznika nie zamarznie. Tyle że nie każdy kierowca ma taką możliwość. Co wtedy? Lepiej przed mrozami nie tankować AdBlue do pełna. Najlepiej, aby jak najmniej środka znajdowało się w zbiorniku. Im mniejsza jego ilość zamarznie, tym lepiej dla konwertera katalitycznego SCR.