Od kilku lat powodował stłuczki, by wyłudzić odszkodowania. "To był sposób na życie"

Ludzie mają różne sposoby na życie. Dla przykładu 40-letni mieszkaniec Bytomia dla zysku powodował kolizje drogowe. Odpowiada za 11 zdarzeń. Wcześniej zarobił na nich 140 tys. zł, a teraz także... zarzut karny i potencjalny wyrok.

Pomysłowość niektórych kierowców jest wręcz przerażająca. Często o tym piszemy w materiałach publikowanych w serwisie Gazeta.pl. Dotyczy to chociażby 40-latka z Bytomia, który został zatrzymany przez policję. Powód? Celowo powodował stłuczki, aby wyłudzić odszkodowanie. Działał 5 lat. W tym czasie sprowokował 11 kolizji i zgarnął w sumie ponad 140 tys. zł.

Zobacz wideo Śnieg na samochodzie. Mandat może wynieść 3 tys. zł

5 lat, 11 kolizji i ponad 140 tys. zł odszkodowań

Sprawa zaczęła się w roku 2017. To wtedy 40-latek z Bytomia zadziałał po raz pierwszy. Przez 5 lat powodował kolizje w Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Katowicach i Chorzowie. Wpadł w niezwykle głupi sposób. Gruba kartoteka wypłaconych mu odszkodowań zwróciła bowiem uwagę policjantów z Wydziału dw. z Przestępczością Gospodarczą KWP w Katowicach. Ci zaczęli w maju roku 2022 prowadzić śledztwo w tej sprawie.

Gdzie i jak działał bytomski oszust?

W wyniku prowadzonych czynności funkcjonariusze odkryli model działania mężczyzny. Ujawnili też skalę jego przychodów z procederu. W sumie 11 kolizji sprawiło, że na jego konto wpłynęło ponad 140 tys. zł. To oznacza, że w wyniku swojej działalności przez 5 lat miesięcznie "zarabiał" więcej niż wynosi najniższa krajowa. Nieźle! Jak informuje policja, 40-latek z Bytomia wybierał ofiary przede wszystkim w dwóch miejscach:

  • "patrolował" drogi dwupasmowe i obserwował, czy ktoś jadący przed nim nie zamierza zmienić pasa ruchu. Gdy widział włączony kierunkowskaz i manewr zmiany pasa, gwałtownie przyspieszał. Tym samym uderzał w inny pojazd i doprowadzał do kolizji.
  • działał również na rondach. Doprowadzał do kolizji głównie w sytuacji, w której widział że ktoś powolnie wjeżdża na skrzyżowanie.

40-latek był sprytny. Choć nie do końca

40-latek był niezwykle sprytny. Za każdym razem wybierał miejsca, które nie były objęte monitoringiem. W ten sposób utrudniał wykrycie oszustwa. Co więcej, stosował też nacisk psychologiczny. Po spowodowaniu kolizji kłócił się z uczestnikami zdarzenia. W ten sposób wzbudzał w nich przeświadczenie, że są winni sytuacji. Efekt? Nawet jeżeli na miejscu pojawiała się policja, poszkodowani przyznawali się do spowodowania kolizji i przyjmowali mandat.

Mieszkaniec Bytomia przez ostatnie 5 lat zapewnił sobie niezłą pensję i to bez żadnej pracy. Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Policjanci z Katowic wykryli proceder, aresztowali 40-latka, a prokurator postawił mu zarzuty. Wobec kierującego zastosowano zabezpieczenie majątkowe w kwocie 14 tys. zł. Ponadto mężczyźnie grozi do 5. lat więzienia.

Uważajcie na metodę na stłuczkę. Tak się można przed nią chronić

Czego nas uczy ta historia? Dwóch rzeczy. Policjanci naprawdę działają. Nie zajmują się wyłącznie wlepianiem mandatów za prędkość czy parkowanie, ale zajmują się też poważnymi przestępstwami. Po drugie warto pamiętać o różnych formach oszustwa na stłuczkę. Trzeba też wiedzieć jak się przed nimi chronić. Funkcjonariusze w oficjalnym komunikacie opublikowanym na stronie Policja.pl zatem ostrzegają:

Każde zdarzenie drogowe wywołuje w nas emocje. Starajmy się spokojnie przekazać mundurowym, którzy przyjeżdżają na miejsce kolizji wszystkie okoliczności, aby mogli ustalić prawidłowy przebieg i sprawcę zdarzenia. W przypadku, gdy jesteśmy przekonani o braku naszej winy, skorzystajmy z możliwości skierowania sprawy na drogę sądową.

Pamiętajmy też o tym, że wyjątkowo skuteczną bronią w walce z drogowymi oszustami jest rejestrator jazdy. Proste urządzenia kosztują mniej niż 100 zł, ale mogą uchronić kierującego przed konsekwencjami w sytuacji, w której na swojej drodze spotka kogoś chcącego wyłudzić odszkodowanie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.