W sieci można natrafić na porady motoryzacyjne, które brzmią jak zaklinanie rzeczywistości i zaklinaniem rzeczywistości są. Wiele pisaliśmy o bezużytecznych radach w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl. Tyle że w tonie błota można znaleźć również diamenty. Przykładem użytecznej wskazówki jest ta, która mówi o przekręceniu kluczyka do połowy przed rozruchem silnika. O co tu chodzi?
W przypadku silnika diesla przekręcenie kluczyka do połowy i poczekanie jest koniecznością. To wtedy na tablicy zegarów pojawia się bowiem pomarańczowa kontrolka ze sprężynką. Oznacza ona nagrzewanie komory spalania przez świecę żarową. Dopiero jak lampka zgaśnie, kluczyć można pchnąć dalej i tym samym zainicjować rozruch silnika. Odczekanie w tym przypadku jest kluczowe. Decyduje o tym technologia pracy silnika wysokoprężnego.
Diesel do odpalenia mieszanki paliwowo-powietrznej wymaga dwóch rzeczy. Ciśnienia, które powstaje w wyniku pracy układu wtryskowego i temperatury, którą dostarcza właśnie świeca żarowa. Bez jej odpowiedniego nagrzania, rozruch stanie się dużo trudniejszy lub zimą nawet niemożliwy.
Na tym jednak nie koniec. Przy silnych mrozach, potencjał elektryczny akumulatora jest ukrywany. Żeby zatem ułatwić rozruch i żeby ten wymagał jak najmniej energii, procedurę nagrzania świec można nawet powtórzyć dwukrotnie. To oznacza dwukrotne przekręcenie kluczyka do połowy i odczekanie.
W przypadku silnika benzynowego przekręcenie kluczyka do połowy i poczekanie sprawia, że do układu wtryskowego i komory spalania napompowana zostanie odpowiednia ilość paliwa. Tylko w ten sposób powstanie mieszanka paliwowo-powietrzna, która bez większych trudności odpali się pod wpływem działania iskry generowanej przez świecę zapłonową.
Obecnie coraz więcej samochodów jest wyposażonych w system bezkluczykowy. To oznacza odblokowanie zamków po dotknięciu np. klamki i odpalanie silnika przyciskiem. Co z zasadą mówiącą o przekręceniu kluczyka do połowy w takim przypadku? Pomyśleli o tym producenci. W silniku diesla opóźnienie między naciśnięciem przycisku a rozruchem zimą jest większe. To właśnie czas, który jednostka wykorzystuje na nagrzanie świecy żarowej. Dopiero po wykonaniu tej procedury, silnik jest odpalany.
Przekręcenie kluczyka do połowy i odczekanie bez wątpienia jest cenną wskazówką. Niestety nie gwarantuje stuprocentowo pewnego rozruchu silnika. Mróz mógł bowiem za mocno osłabić akumulator, aby ten był w stanie "zakręcić" jednostką napędową. Co wtedy? Wtedy realna staje się konieczność "pożyczki" prądu z akumulatora innego pojazdu przy pomocy kabli rozruchowych. Konkretną instrukcję wykonania tej procedury, podajemy w materiale z linku poniżej.
Brak prądu nie jest jedynym powodem porannego problemu z rozruchem silnika o poranku zimą. Gdy rozrusznik pracuje normalnie, a jednostka zimą mimo wszystko nie odpala, może to oznaczać scenariusz, w którym w układzie paliwowym zamarzła benzyna lub olej napędowy. W takim przypadku konieczne jest ogrzanie pojazdu np. w garażu. Dopiero po rozmarznięciu napędu (i czyszczeniu układu w przypadku diesla) silnik powróci do pełnej sprawności.