Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy Prawo o ruchu drogowym i ustawy o kierujących pojazdami. Mimo sprzeciwu samorządowców i podkreślaniu przez nich niezgodności noweli z konstytucją (nakładanie na sejmiki wojewódzkie nowych obowiązków, bez zapewnienia im odpowiedniego dodatkowego dofinansowania), nowe przepisy wejdą w życie już 1 stycznia 2023 roku. Co budzi największe kontrowersje?
Najbardziej dyskusyjnym elementem ustawy jest nałożenie na sejmiki wojewódzkie odpowiedzialności za dofinansowywanie WORD-ów. Dotacje nie będą mogły przekroczyć 50 proc. kosztów ich działalności, a dokładne zasady ich udzielania określi sejmik województwa w drodze uchwały. Aby środki mogły zostać wypłacone, marszałek województwa wraz z dyrektorem ośrodka muszą zawrzeć stosowną umowę.
Co więcej, dzięki nowej ustawie rząd ściągnął ze swoich "barków" dotychczasowy problem niskich płac egzaminatorów. Teraz będzie to wyłączny problem sejmików, które to w osobnych uchwałach będą określały wysokość wypłacanych pensji. Zgodnie z ustawą nie będą mogły być jednak niższe niż dotychczasowe.
Nowe przepisy zmienią także wysokość opłat za egzaminy na prawo jazdy. Do tej pory wynosiły one 30 zł za egzamin teoretyczny i 140 zł w przypadku praktycznego. Stawki określał rozporządzeniem minister właściwy do spraw transportu w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw wewnętrznych oraz ministrem obrony narodowej.
Od przyszłego roku będą one regulowane za pomocą stosownych uchwał przez sejmiki wojewódzkie. Co ważne, ustawa zabezpiecza "kieszenie" przyszłych kierowców. Zgodnie z jej zapisami egzamin teoretyczny będzie kosztować nie więcej niż 50 zł, z kolei część praktyczna będzie wiązała się z opłatą maks. 200 zł (kat. AM, A1, A2, A, B1, B, C1, D1, T) lub 250 zł (kat. B+E, C1+E, C, C+E, D, D+E, D1+E).
Oczywiście, stawki te będą corocznie ulegać zmianie. Jak przewiduje nowelizacja, będą one zależne od średniorocznego wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych ogłaszanego przez prezesa GUS.