Każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne jest prowadzenie samochodu po alkoholu. A jednak wielu kierowców decyduje wsiąść do auta po kilku drinkach. Ten kierowca musiał jednak wypić zdecydowanie więcej. Ledwie mógł mówić, a zdecydował się kierować.
Policjanci zatrzymali opla do kontroli przed godz. 17 na terenie Tarnobrzegu. Było już po zmroku, a kierowca auta jechał mimo to bez włączonych świateł mijania. Gdy tylko kierujący otworzył okno w swoim samochodzie, do policjantów dotarła intensywna woń alkoholu. Siedzący za kierownicą 31-latek był tak pijany, że zamiast mówić, bełkotał.
Funkcjonariusze wyjęli więc alkomat, który potwierdził, że kierowca jest bardzo pijany - w chwili badania miał 3,41 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. To niewiele poniżej dawki, która dla większości osób jest śmiertelna (za taką przyjmuje się ok. 4 promile).
Kierowca nie tylko jednak jeździł bez świateł i kompletnie pijany, okazało się, że nie ma też uprawnień. 31-stracił bowiem prawo jazdy w 2015 roku. Nie był też właścicielem samochodu, który prowadził. Właścicielką była siedząca na fotelu pasażera 44-letnia kobieta. Co ciekawe, 44-latka była trzeźwa, a mimo to pozwoliła 31-latkowi prowadzić swoje auto.
Mężczyzna został oczywiście zatrzymany przez policję i zapewne niebawem trafi do więzienia. Za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości, mimo że był uprzednio karany za to samo przestępstwo grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat odsiadki oraz dożywotni zakaz prowadzenia samochodu.